Finały mistrzostw Europy odbędą się w grudniu 2016 roku w Szwecji. Z każdej awansują po dwie najlepsze drużyny oraz ekipa z trzeciej lokaty z najlepszym współczynnikiem. Mistrzostwa zostaną przeprowadzone w pięciu miastach: Sztokholmie, Goeteborgu, Malmoe, Kristianstad i Helsingborgu.Rywalkami Polek w grupie 5. są Węgry, Słowacja i Finlandia. Ten ostatni zespół jest uważany za najsłabszy w stawce i to potwierdziło się w Lubinie. Początek meczu był jednak bardzo nerwowy w wykonaniu "Biało-czerwonych". Polki rzucały mało precyzyjnie i bramkarka reprezentacji Finlandii Sonja Koskinen często popisywała się udanymi interwencjami. Nawet rzutów karnych nasze zawodniczki nie potrafiły wykorzystać. W pierwszym kwadransie miały aż trzy i tylko jeden na gola zamieniła Monika Stachowska. W fińskiej ekipie błyszczała Alexandra Ross. W 12. minucie na tablicy był wynik 2:2. Zdenerwowany takim obrotem sprawy trener Rasmussen poprosił o czas, ale jego uwagi nie podziałały mobilizująco. W 17. minucie był bowiem remis 5:5.Później jednak zarysowała się przewaga Polek. Wystarczyło, żeby nasze zawodniczki dokładniej rozgrywały swoje akcje. Dobrze dysponowana była zwłaszcza Patrycja Kulwińska, która w całym spotkaniu rzuciła sześć goli. Głównie dzięki niej "Biało-czerwone" w końcu "odskoczyły" na bezpieczny dystans. Na przerwę nasz zespół schodził prowadząc 13:8.W drugiej części Polki już nie dały szans rywalkom pozwalając im na zdobycie tylko czterech goli. Bardzo dobrze w spisywała się w bramce Anna Wysokińska. "Biało-czerwone" w pełni kontrolowały wydarzenia na boisku, a ich przewaga nie podlegała żadnej dyskusji. Kolejny mecz Słowacja - Polska zaplanowano na 10 października na godzinę 18.00 w hali sportowej w miejscowości Sala. Po meczu powiedziały: Patrycja Kulwińska (obrotowa reprezentacji Polski): "Nie zlekceważyłyśmy rywalek i nie z braku koncentracji wynikała nasza słabsza gra w pierwszej połowie. Bardziej można to tłumaczyć stresem i faktem, że w zespole zadebiutowało dzisiaj kilka dziewczyn i jeszcze nie jesteśmy zgrane. Finki też nie były łatwe do rozgryzienia, bo ona nawet chyba same nie wiedziały, co mają grać. Mimo wszystko wygrałyśmy dosyć pewnie i zdobyłyśmy dwa punkty, co dzisiaj było najważniejsze. - Zdajemy sobie sprawę, że w sobotę w meczu ze Słowację musimy zagrać lepiej, bo czeka nas trudniejsze zadanie. Skoro jednak po jednym treningu w całym składzie zaprezentowałyśmy się całkiem nieźle, to po kolejnych dwóch czy trzech będzie jeszcze lepiej. Nie jedziemy na Słowację powalczyć o remis, czy korzystny wynik w kontekście rewanżu, ale po wygraną". Monika Stachowska (obrotowa reprezentacji Polski): "Nie pamiętam meczu, aby drużyna, w której występowałam, zaprezentowała się tak w ataku. Problemem bowiem nie była nasza cała gra, ale atak. Świetnie też broniła ich bramkarka, która nie bez powodu została MVP spotkania. Chociaż chyba trochę jej w tym pomogłyśmy, bo ten nasz atak długo nie wyglądał tak, jak powinien. Miałyśmy wygrać i wygrałyśmy, a więc zadanie wykonane i teraz już myślimy o Słowacji. Jedziemy tak jako faworytki i chcemy stamtąd wyjechać jak na faworytki przystało z punktami. Nie przewidujemy innej możliwości". Polska - Finlandia 29:12 (13:8) Polska: Monika Malkiewicz, Anna Wysokińska - Patrycja Kulwińska 6, Karolina Kudłacz 5, Monika Kobylińska 5, Iwona Niedźwiedź 3, Klaudia Pielesz 3, Katarzyna Kołodziejska 3, Małgorzata Stasiak 2, Monika Stachowska 1, Hanna Sadej 1, Aleksandra Zych 0, Agnieszka Jochymek 0, Katarzyna Pasternak 0, Patrycja Królikowska 0. Finlandia: Sonja Koskinen, Charlotta Roos - Linda Cainberg 5, Julia Lonnborg 2, Alexandra Roos 2, Johanna Hilli 1, Anna Lindholm 1, Lotta Kulju 1, Bettina Lillqvist 0, Anna Lindahl 0, Annika Narakka 0, Ella Holopainen 0, Anna Harri 0, Martina Genberg 0, Jessika Gammals 0, Medeleine Lindholm 0. Kary - Polska: 2 min; Finlandia: 4 min. Sędziowie: Dennis Engkebolle Stenrand i Anders Kaerlund Birch (Dania). Widzów: 3000.