W hali pojawiła się dziewięcioosobowa, ale hałaśliwa i dobrze wyposażona grupa kibiców gości, którzy trenowali intensywnie już przed meczem. I na pewno sympatycy HC Odorhei nie żałowali przyjazdu na Śląsk, bo ich drużyna wywiozła stąd wygraną. Pierwsza połowa należała do Rumunów. Górnik nie prowadził ani przez chwilę i cały czas musiał odrabiać jedno-dwubramkowe straty. Dwóch rzutów karnych dla zabrzan nie wykorzystał Michał Kubisztal. Prowadzenie gości byłoby pewnie wyższe, gdyby nie kilka udanych interwencji Sebastiana Kickiego w bramce. Kibice nie zobaczyli w pierwszych 30 minutach gradu bramek. Ostatnie trafienie przed przerwą zaliczył Bartłomiej Tomczak, doprowadzając do remisu 9-9. Po zmianie stron goście błyskawicznie zdobyli trzy bramki. I to ustawiło grę w tej części spotkania. Zespół trenera Patrika Liljestranda znów musiał walczyć o zmniejszenie niekorzystnej różnicy. Szło to opornie, ale w 23. minucie wyrównał Kamil Mokrzki (19-19). Emocje i nadzieje zabrzańskich kibiców wzrosły. Tyle, że w końcówce skuteczniejsi byli Rumuni. I przed rewanżem u siebie są w zdecydowanie lepszej sytuacji. - Atak w naszym wykonaniu to była dziś katastrofa - ocenił trener piłkarzy ręcznych Górnika Zabrze Patrik Liljestrand. - Bardzo dobrze zagraliśmy w obronie do ostatnich sekund. Z tego jestem zadowolony. Mamy doświadczonych graczy. Powinniśmy umieć stworzyć przewagę w ataku. Ci zawodnicy powinni umieć wziąć odpowiedzialność za ofensywę. Zmarnowaliśmy sporo sytuacji bramkowych. Powinniśmy być bardziej profesjonalni. Ale to dopiero połowa rywalizacji. Musimy w Rumunii wygrać przynajmniej dwoma bramkami. To jest możliwe - dodał trener. - To był bardzo dobry jakościowo mecz. Jestem szczęśliwy, że potrafiliśmy wygrać tu dzisiaj. Myślę, że publiczności gra mogła się podobać, choć wynik - pewnie nie. Do końca nie było wiadomo, kto wygra. Przed nami rewanż, za tydzień spotkamy się znów. Nie możemy być pewni awansu, bo grają dwa równe zespoły - podsumował szkoleniowiec gości Vlad Caba. - Mam nadzieję, że pokazaliśmy dobrą piłkę ręczną. Za tydzień w domu zagramy też dobrze, co da nam awans do kolejnej rundy. Dziękuję naszym kibicom, którzy przyjechali do Zabrza autobusem i stworzyli wspaniałą atmosferę - powiedział skrzydłowy zespołu rumuńskiego Osita Onyejekwe Chike. - Żałujemy niewykorzystanych sytuacji. Bramkarz rumuński zagrał kapitalne zawody. Pierwsze pięć minut pierwszej połowy wyglądało gorzej w naszej grze defensywnej. Pojedziemy na rewanż z nadzieją na awans - stwierdził bramkarz Górnika Sebastian Kicki. Górni Zabrze - HC Odorhei 22-23 (9-9) Górnik: Mateusz Kornecki, Sebastian Kicki - Adrian Niedośpiał 1, Witalij Nat 1, Kamil Mokrzki 1, Łukasz Stodtko 5, Patryk Kuchczyński 3, Michał Kubisztal 1, Mariusz Jurasik 5, Aleksandr Buszkow 1, Bartłomiej Tomczak 3, Adam Twardo, Łukasz Kandora 1, Tymoteusz Piątek. Najwięcej bramek dla HC Odorhei: Lazo Majnov 10, Andrei Mihalcea 6. Kary: Górnik - 8 minut. Odohea - 6 minut. Sędziowali: Roberto Scevola, Tal Alperan (Włochy).