- Nie graliśmy zespołowo, a wysoka obrona Duńczyków wybijała nas z rytmu. Próbowaliśmy grać indywidualnie, ale to też nie do końca było udane. Na początku dostaliśmy młotkiem w głowie, ale w miarę szybko się otrząsnęliśmy i wyrównaliśmy na 6-6 - powiedział zawodnik SC Magdeburg. Po okresie wyrównanej gry znów nastąpił kryzys. Polacy próbowali różnych sposobów, ale generalnie panował w ich poczynaniach chaos. - Potem znów graliśmy bojaźliwie. Nie wychodziła nam gra w drugie tempo. Było dużo chaosu. W ataku pozycyjnym miało być więcej ruchu bez piłki, a tego nie było. W drugiej połowie to Duńczycy kontrolowali grę - podkreślił. Najgorsze jest to, że przed poniedziałkowym meczem 1/8 finału, w którym zagrają ze Szwedami, kilku zawodników doznało urazów. - Nie ma co rozpaczać, teraz musimy się szykować na Szwedów. Chłopaki są trochę pokancerowani, a najgorzej to wygląda sprawa z Krzysztofem Lijewskim - dodał Jurecki.