Andrzej Iwan trafił w sedno, czego dowodem Wisła Kraków. Jak można przetestować 20 bramkarzy?! Mistrz Polski po prostu powinien znaleźć wartościowego bramkarza na rynku i go sprowadzić. A nie słuchać podszeptów menedżerów, który podsyłają "fachowców". W moim przekonaniu polski klub w walce o Ligę Mistrzów musi mieć więcej niż przyzwoitego bramkarza. Inaczej może się to skończyć tragicznie, czego przykładem kwalifikacje Ligi Mistrzów w 2005 roku, kiedy to Wisła odpadła po walce z Panathinaikosem, a Radosław Majdan też miał w tym swój udział... Mariusz Pawełek nie jest klasowym bramkarzem. Zaczął bronić pod Wawelem wiosną 2006 roku. W dwóch ostatnich sezonach był "numerem jeden" Białej Gwiazdy, ale ciągle przytrafiają mu się wpadki. 28-letni zawodnik nie broni "niemożliwych do obrony". I to się już nie zmieni. Teraz na testach pojawił się Petr Vaszek, którego w sobotę obserwował nawet prezes Marek Wilczek, ale zabrakło trenera bramkarzy Jacka Kazimierskiego. Piłkarskie jaja? Nie, polska rzeczywistość... Zimą Brazylijczyk Cleber odszedł do Tereka Grozny. Arkadiusz Głowacki jest nadzwyczaj podatny na kontuzje. Nic dziwnego, że od tygodni, jeśli nie od miesięcy, trzeba było szukać środkowego obrońcy, bo Marcelo, choćby nie wiem jak dobry, nie jest w stanie grać za dwóch. I co? W ostatniej chwili, na dwa dni przed pierwszym meczem w eliminacjach Ligi Mistrzów, podpisano kontrakt w Mariuszem Jopem. Parodia, biorąc pod uwagę, że Jop jest na równi pochyłej. Ten chłopak był w FK Moskowa pięć lat. Z czego naprawdę regularnie grał przez pierwsze półtora roku. Jeszcze trochę występował w 2008 roku. Wiosną 2009 roku zagrał tylko w trzech meczach ligowych. Poza tym widzieliśmy w spotkaniach reprezentacji, co sobą reprezentuje, że przypomnę mecze z Macedonią, Danią, Austrią czy Słowenią. Jednak menedżer Wisły, Jacek Bednarz postanowił nam udowodnić, że Jop jest w stanie grać na odpowiednim poziomie. Na początek to Nikita Andriejew - młody rosyjski napastnik grający dla mistrza Estonii - udowodnił, że tak nie jest. Strzelił gola, wcześniej kręcąc Jopem jak trampkarzem... Maciej Skorża też nie ma wyczucia. Teraz zgodził się na Jopa, wcześniej forsował Andrzeja Niedzielana. A Wisła w czasie jego kadencji odpuściła zawodników, którzy utożsamiali się z Białą Gwiazdą, jak Kamil Kosowski czy Marcin Baszczyński... Skorża wspólnie z Bednarzem pozwalają na coś, co świetnie opisał Michał Białoński - ławkę rezerwowych, z której tak naprawdę nie ma kogo wpuścić. "Czekaj, Mączyński, Burliga oraz Janik razem zaliczyli dwa mecze ligowe"! Z kolei autor analizy meczu na stronie internetowej wislakrakow.com zaznacza: "obecnie w najlepszym wypadku w kadrze jest 13 piłkarzy z pola - ani jednego prawego obrońcy i tylko jeden napastnik". Można się zastanowić, ile klubów w Polsce - i to tych z czołówki - zatrudnia dyrektorów sportowych z prawdziwego zdarzenia, którzy nie są czuli na umizgi menedżerów piłkarzy. Ilu jest dyrektorów sportowych, którzy świetnie znają piłkarzy nie tylko w Ekstraklasie, ale i 1., a nawet 2. lidze. Cóż o wiele łatwiej jest posłuchać podpowiedzi, że Brazylijczyk, albo jakiś zawodnik z Bałkanów świetnie rokuje, a Polacy są drodzy. No, rzeczywiście są drodzy - taki Kuba Błaszczykowski przyszedł z Rakowa Częstochowa bodaj za 70 tysięcy złotych. Odszedł za ponad 3 miliony euro. Tymczasem przyjeżdża taki Beto i sprawia wrażenie, że nie grał w piłkę nawet na Copacabanie. Tak się pytam, ile razy - rzeczony Beto - był wcześniej obserwowany i przez kogo? Nie mówię, że nie można się pomylić przy transferach. Rozumiem jednak, że ta proporcja powinna być następująca - dwie trzecie udanych, a nie odwrotna... I że dyrektor sportowy w klubie jest profesjonalistą, oddającym się swojej pracy z pasją...