Gra Lecha nie była dobra. W pierwszej połowie wręcz słaba. Paweł Wojtala analizował: "W środku pola jest potężna dziura, co powoduje, że piłkarze z Belgii swobodnie rozgrywają piłkę i raz po raz stwarzają niezwykle groźne sytuacje". Tomasz Bandrowski ostatnio reklamuje filozofię trenera. To miło z jego strony, ale na tle trzeciego zespołu ligi belgijskiej zobaczył, co to znaczy powalczyć o piłkę i przekonał się, jak szybko można rozgrywać akcje. Wojtala mówi: "Podoba mi się, że Rengifo i Lewandowski występują razem w ataku. Pasują do siebie. Peruwiańczyk to bardziej napastnik pola karnego, który nie boi się powalczyć o piłkę pod kryciem. Lewandowski z kolei wbiega w wolne rejony boiska. Potrzebuje tylko więcej prostopadłych piłek od kolegów". I myślę, że doczeka się tych piłek w rewanżu. Lech zagra z kontrataku, a wynik 1:0 w pierwszym meczu stawia piłkarzy Jacka Zielińskiego w doskonałej sytuacji. Każdy remis oznacza awans. Ba, Lech strzelając jedną bramkę na stadionie Jana Breydela w Brugii, zmusi rywala, aby ten odpowiedział aż trzema, jeśli chce awansować... Po meczu z Brugią w hotelu "Olimpic" we Wronkach doszło do szalonej nocy transferowej, w której aktywny udział wziął sam Rinat Achemtow, oligarcha z Ukrainy. Właściciel Szachtara Donieck dwa razy kontaktował się ze swoimi wysłannikami. Początkowo oferta za Roberta Lewandowskiego wynosiła 6,5 miliona euro. O godzinie 2 w nocy Achmetow powiedział przez telefon: "Osiem milionów". Zostało to przekazane właścicielowi Lecha, Jackowi Rutkowskiemu, a ten po chwili narady ze współpracownikami odparł: "Niet". Zaskakując wszystkich! Powiem szczerze - Lewandowski dziś nie jest wart 8 milionów. Po prostu Szachtar chciał - mając dzięki Achmetowowi wielkie możliwości finansowe - zaryzykować i zainwestować w młodego polskiego napastnika. Robertowi byłoby w Doniecku łatwiej, bo w tym klubie od wielu, wielu lat jest Mariusz Lewandowski. Zdobywca Pucharu UEFA teraz zagra w Lidze Europejskiej i można się spodziewać marszu w kierunku Hamburga, gdzie rozegrany zostanie pierwszy finał tych rozgrywek. W tym marszu miał pomóc Robert, ale... nie pomoże, bo jest potrzebny w Poznaniu. Radosław Osuch kilka tygodni temu doprowadził do transferu Rafała Murawskiego do Rubina Kazań za 3,2 miliona euro. Teraz miał szansę przeprowadzić absolutnie najwyższy transfer w historii polskiej ligi. Ba, byłaby to najwyższa transakcja polskiego piłkarza w całej historii, biorąc pod uwagę także ligi zagraniczne. Osuch dzień później wyznał z uśmiechem na ustach: "Taki jest piłkarski biznes". Po czym udał się w drogę do Gdańska, gdzie zaaranżował spotkanie działaczy Wisły i Fulham - rzecz jasna tematem sprzedaż Pawła Brożka do angielskiego klubu, co ma podreperować budżet "Białej Gwiazdy". "To jest futbol" - powtarzał na konferencji jak zaklęcie Adrie Koster, trener FC Brugge. Co ciekawe chwilę wcześniej usłyszał je z ust reportera Polsatu Sport, Przemysława Pełki. Wyraźnie mu się spodobało, po tym jak przed meczem wypowiadał się z ogromnym przekonaniem o wyższości swojego zespołu nad Lechem. Mam nadzieję, że już w czwartek zaniemówi po akcjach Peszki, Lewandowskiego, Stilica, czy Rengifo. I na koniec jeszcze kilka słów o personaliach "Kolejorza". Bramkarz Lecha, Grzegorz Kasprzik pokazał, że jest jednym z najzdolniejszych w Polsce. Sparował kilka piłek, które nasi zachodni sąsiedzi określają mianem "niemożliwych do obrony". Tak trzymać! W środku obrony świetnie spisali się Manuel Arboleda i Bartosz Bosacki. Bartek, zapomnij o Larisie - będzie Liga Europejska! Sławomir Peszko jest w życiowej formie, co potwierdził w czwartek. Seweryn Gancarczyk, to najlepszy polski lewy obrońca, co mówiłem selekcjonerowi już w czasie EURO 2008, ale nie chciał w to uwierzyć... A "Lewy"? To nie był jego dzień, ten pierwszy mecz z Brugią. Coś czuję jednak, że w rewanżu strzeli dwa gole. Tak mi chodzi to po głowie... CZYTAJ TAKŻE: Lech w wersji ujarzmionej Belgijskie media: Brugia nie wykonała zadania