Piłkarze Lecha starają się szybko zapomnieć o porażce z Polonią 2:4 i koncentrują się na przygotowaniach do spotkania 4. rundy kwalifikacyjnej Ligi Europejskiej z belgijskim rywalem (czwartek, godz. 20.30). Lech jest już jednym polskim przedstawicielem w europejskich pucharach. Poznaniacy w czwartek zmierzą się z trzecim zespołem ostatniego sezonu ligi belgijskiej - Club Brugge. Stawką dwumeczu z Belgami jest awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej, która zastąpiła dotychczasowy Puchar UEFA. Poznański klub nigdy dotąd nie grał z belgijskim zespołem w europejskich pucharach. Podopieczni Jacka Zielińskiego w imponującym stylu rozpoczęli sezon. Zdobyli Superpuchar Polski, wygrali wysoko dwa spotkania w ekstraklasie, a z Ligi Europejskiej wyeliminowali norweski Fredrikstad. Z Norwegami poznaniacy wygrali na wyjeździe 6:1, by w rewanżu we Wronkach nieoczekiwanie przegrać 1:2. Kameralny stadion, na którym z konieczności lechici muszą rozgrywać mecze będąc w roli gospodarza (stadion w Poznaniu jest przebudowywany i wyłączony z użytkowania), zdaje się im nie pasować. W niedzielę bowiem przegrali tam z warszawską Polonią 2:4. Kikut, który przez pięć sezonów grał we Wronkach, nie chce jednak demonizować wronieckiego obiektu. "Osobiście znam ten stadion bardzo dobrze, nie przeszkadza mi. Z drugiej strony duży obiekt, liczna publika to jest niesamowity bodziec dla nas i taki pozytywny kopniak. I trochę nam tego brakuje, choć nie ma co zganiać nasze niepowodzenia na stadiony" - twierdzi obrońca Kolejorza. "Z Brugią czeka nas dwumecz i nie jest tak, że koniecznie musimy wygrać we Wronkach. Rezultat 0:0 też będzie niezły, bo w rewanżu zagramy przed liczną widownią i nawet jeśli ona jest przeciwko nam, to nas też potrafi to pozytywnie nakręcić. A 1400 kibiców z Poznania nam w tym pomoże. Dlatego ja osobiście nie obawiam się rewanżowego spotkania" - dodał Kikut. Piłkarz Lecha przyznał, że niedzielna porażka z Polonią nie stanowi tragedii, ale obudziła w drużynie sportową złość. "Zwycięstwa budują, ale porażki mobilizują. A my jesteśmy strasznie zmobilizowani i chcemy zrehabilitować się za wpadkę z Polonią. Na pewno jesteśmy na siebie lekko źli, bo po dwóch zwycięstwach ligowych, i to w dobrym stylu, przyszła niespodziewana porażka. A mogliśmy ten mecz też wygrać, po bramce na 2:2 zespół się pobudził do walki. Nawet grając w dziesiątkę staraliśmy się grać do przodu, pokazać charakter i wygrać. Ale może też trzeba było pokazać więcej mądrości i szanować wynik. W myśl powiedzenia lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu" - mówił Kikut. Drużyna z Brugii spodziewana jest na lotnisku Ławica w środę ok. godz. 13. Piłkarze następnie udadzą się do jednego z poznańskich hoteli, a godz. 18.30 we Wronkach przeprowadzą trening. Pół godziny wcześniej trener Club Brugge Adrie Koster spotka się z przedstawicielami mediów. Jak poinformowała rzecznik prasowy klubu Joanna Dzios, do Polski wybiera się 130-osobowa grupa belgijskich kibiców. "Mogli otrzymać nieco więcej biletów, ale zapotrzebowanie zgłosili tylko na tyle" - wyjaśniła. Mecz we Wronkach będzie mogło obejrzeć 5800 widzów. Spotkanie Lecha z Club Brugge poprowadzi portugalski arbiter Manuel Jorge Neves Moreira de Sousa.