O kontynuacji bojkotu, o stanowisku wobec Franciszka Smudy i nowej stronie "Koniec PZPN" rozmawiamy z rzecznikiem akcji, Filipem Gielecińskim. INTERIA.PL: Ostatnio ucichło nieco o inicjatywie "Koniec PZPN". Media informowały jedynie, że sprzedaliście swoją stronę internetową. Czy w związku z tym ograniczyliście działanie? Filip Gieleciński: - Wręcz przeciwnie. Od kilku dni trwają prace nad nową szatą graficzną strony. Sprzedanie witryny nic nie zmienia. Już niedługo zyska ona nowy wygląd. Będą częstsze aktualizacje, nowe pomysły, dodatkowe zakładki, poprawi się czytelność. Czyli chwilowa awaria waszego forum nie jest spowodowana atakiem hakerów? (śmiech) - Nie, to nie atak hakerów. To wina testów i prac przy stronie. A na ataki jesteśmy przygotowani i uczuleni, po tym jak ktoś podłączył nam "boty" i z 250 tysięcy popierających nas ludzi nagle zrobiło się 750 tysięcy. Nie wiem, czy zrobili to nasi sympatycy, czy wręcz przeciwnie. Rozumiem zatem, że w waszym działaniu nic się nie zmienia: nadal dążycie do obalenia PZPN i bojkotujecie mecze kadry. Jak będzie z nadchodzącymi meczami z Rumunią i Kanadą? - Kilka dni temu na konferencji prasowej ogłosiliśmy, że chcemy zbojkotować mecz z Kanadą w Bydgoszczy. To dlatego, że PZPN przeniósł mecz z Rumunią z Kielc do Warszawy na remontowany stadion. Tym samym zamiast 15 tysięcy, na trybunach zasiądą może 4 tysiące. Będą działacze PZPN, sponsorzy i zaledwie garstka kibiców. Co dokładnie zamierzacie zrobić? - Będziemy nadal nawoływać do bojkotu. Rozpoczynamy dyskusję na forum. Tam sporo się już działo. Powstały plakaty nawołujące do nieprzychodzenia na mecz. Liczę, że kibice konsekwentnie przyłączą się do drugiej części bojkotu. Będziemy też zbierać podpisy przed zbliżającym się zjazdem wyborczym związku. Zamierzamy działać do skutku. Tym bardziej, że dowiedzieliśmy się, że zmieniono miejsce rozgrywania meczu, nie na prośbę federacji piłkarskiej Rumunii, lecz na żądanie PZPN! Skoro oni bojkotują kibiców, to my bojkotujemy ich! A jak "Koniec PZPN" zapatruje się na Franciszka Smudę? Poprzedni selekcjoner, Stefan Majewski, nie miał waszego poparcia, czy podobnie jest z "Franzem"? - Smuda ma nasze poparcie. On został wybrany dzięki kibicom i ich naciskom. My na pewno życzymy mu sukcesów. Jest to nasz trener, popierany przez większość fanów. Ale wybranie go nie rozwiązuje problemów polskiej piłki, kwestii szkolenia młodzieży i wielu innych. No to ładny prezent Smuda dostanie od kibiców na przywitanie. Już na początku zagra przy pustych trybunach. - Może przecież liczyć na komplet na Legii. Jeśli chodzi o mecz z Kanadą, to niech pretensje kieruje do PZPN. Myśmy chcieli w Kielcach zapełnić stadion, pokazać, że jesteśmy za nim. Ale PZPN nie dał nam możliwości, więc wobec tego bojkotujemy mecz w Bydgoszczy. Trenera Smudę poinformujemy osobiście, lub listownie co i dlaczego chcemy zrobić. I będziemy za niego trzymać kciuki. Po spektakularnym opustoszeniu Stadionu Śląskiego, zamierzacie podobnie zrobić ze stadionem Zawiszy. Skąd pewność, że to się uda? Może kibice żądni emocji wypełnią stadion? - Mam informację od dziennikarza z Bydgoszczy, że do wtorku sprzedano 50 biletów. Zainteresowanie więc jest bardzo nikłe, choć krótko mówimy o tym bojkocie. Ale teraz też chcemy opustoszyć stadion w Bydgoszczy. Mówiąc wprost: im nas mniej, tym lepiej. A co jeśli nagle kadra Franciszka Smudy zacznie grać jak z nut? Wtedy odsuniecie się w cień? - Przez same wyniki reprezentacji polska piłka nożna się nie naprawi. PZPN traktuje Smudę jako wizytówkę, ale to nie uspokoi kibiców. Będziemy działać aż do skutku, niezależnie od tego co się nam robi. Czy to są ataki personalne, czy też polityczne - przeprowadzane aby nas skłócić - my będziemy tylko lepiej zmotywowani do pracy. Bo te ataki świadczą o tym, że ludzie w PZPN boją się o swoje stołki. My będziemy konsekwentni i wierzę, że razem coś zmienimy.