- W trakcie negocjacji pojawiły się dwa problemy - kontrakt pana Wdowczyka z Kolporterem oraz indywidualna umowa z Pumą. Oba musiały zostać rozwiązane - tłumaczył prezes Legii Piotr Zygo cytowany na łamach "Przeglądu Sportowego". - Od początku mówiliśmy, że nie zamierzamy płacić odszkodowania za uwolnienie pana Wdowczyka z kontraktu w Kielcach, ponieważ nie mamy na to pieniędzy. Zresztą byłby to ewenement. Zadeklarowaliśmy gotowość pożyczenia wymaganej kwoty 300 tysięcy złotych, na zasadzie nieoprocentowanego kredytu i tylko połowa tej kwoty byłaby do zwrotu. Biorąc pod uwagę fakt, że umowa pana Wdowczyka miałaby obowiązywać przez trzy i pół roku, musiałby co miesiąc wykładać około 3500-3700 złotych, co nie było sumą bardzo znaczącą, biorąc pod uwagę ogólną wysokość kontraktu - kontynuował Zygo. - Pan Wdowczyk zaproponował jednak, że zapłaci tylko 10 procent z tych 300 tysięcy. Spytaliśmy się, czy to jego ostatnie słowo. On potwierdził. Wtedy my powiedzieliśmy: - Trudno, nasza decyzja również jest ostateczna i rozmowy zostały zakończone. To spotkanie miało miejsce w piątek, a jeśli ktoś w sobotę dzwoni i zmienia zdanie, to trudno. Było już za późno - dodał prezes Legii. Zygo stwierdził również, że w tej chwili klub nie prowadzi żadnych rozmów z innymi trenerami.