W wygranym 4-2 meczu na nowo otwartym stadionie Friends Arena w Sztokholmie Ibrahimović cztery razy trafił do bramki Anglików, co samo w sobie jest wyczynem szczególnym, a na dodatek w doliczonym czasie gry zdobył gola wyjątkowej urody. Po błędzie bramkarza Joe Harta, który wybiegł poza pole karne, by wybić piłkę głową, Szwed bez namysłu kopnął ją przewrotką do siatki. - To był po prostu piękny gol na zakończenie dobrego meczu. Przegrywaliśmy 1-2 i potrafiliśmy wrócić do gry. To nadzwyczajne. Friends Arena bardzo nam pomogła, dodała dodatkowej motywacji na ten mecz ze znakomitym przeciwnikiem - powiedział Ibrahimović. Zapytany, jak zapamiętał tę akcję, odpowiedział: - Pierwsza rzecz, o której pomyślałem, to: czy mam czekać aż on (Joe Hart) dotknie piłki? On ją wybił, a ja po prostu próbowałem trafić do bramki. Leżąc na ziemi widziałem obrońcę, który chciał sięgnąć piłki, ale nie dał rady. Byłem bardzo szczęśliwy. Napastnik Paris Saint-Germain nie sądzi, by to był jego najlepszy występ w reprezentacji. - Rozegrałem już sporo wielkich meczów. Ale gdybyście mnie zapytali, którą z tych czterech bramek bym wybrał, to odpowiadam: pierwszą. Dlatego, że to była bramka historyczna, pierwsza na nowym stadionie. Jeden z dziennikarzy zadał Szwedowi na pomeczowej konferencji prasowej następujące pytanie: - Steven Gerrard, który rozegrał właśnie setny mecz w drużynie narodowej, poproszony o ocenę swojej kariery reprezentacyjnej, wystawiłby sobie w skali od jednego do dziesięciu notę sześć lub siedem. A pan? Ibrahomović odpowiedział bez namysłu: - Dziesięć.