<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/wybory-prezesa-pzpn,4548" target="_blank">Śledź NA ŻYWO z Interią wybory prezesa PZPN -----> KLIKNIJ!</a><a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/wybory-prezesa-pzpn,id,4548" target="_blank">Jesteśmy też na urządzeniach MOBILNYCH</a> Jeszcze niespełna miesiąc temu Wojciechowski nawet nie wiedział, czy chce być szefem polskiej piłki. Rekomendacje zbierał w pośpiechu i złożył je rzutem na taśmę, dokładnie dwie minuty przed upłynięciem terminu. Wtedy klamka zapadła i były właściciel Polonii Warszawa wszedł do gry. Uśmiech menedżera Choć kandydaci są znani od miesiąca, to do dziś nie doszło między nimi do debaty. Wojciechowski wyzwał Bońka na pojedynek, ale urzędujący prezes rękawicy nie podjął. Do bezpośredniego starcia nie doszło, ale oba obozy zorganizowały konferencje prasowe. Ta Wojciechowskiego była specyficzna. Dziennikarzom zakazano nagrywania przebiegu w formie audio i wideo (wyjątek uczyniono tylko dla przedstawicieli radia, którzy mieli prawo zarejestrować ostatnie kilka minut wystąpienia). Ba, nie wolno było nawet robić notatek w komputerze. - Jedynym sukcesem Bońka jest zatrudnienie Adama Nawałki. A zresztą pewnie znakomitych wyników pod jego wodzą i tak by nie było, gdyby nie osoba Roberta Lewandowskiego - mówił wówczas Wojciechowski, a obok uśmiechał się Cezary Kucharski, menedżer polskiego napastnika, a także jeden z jego największych popleczników (obok Radosława Majdana, byłego bramkarza). Wojciechowski zarzucał Bońkowi, że na co dzień jest daleko od polskiej piłki. Obwinił obecnego prezesa PZPN także za chuligaństwo na stadionach, problemy finansowe klubów i o to, że zamiast inwestować zarobione przez związek, odkłada je na kontach. W atakach na Bońka biznesmen mocno też rozmijał się z prawdą. Zarzucał prezesowi PZPN, że to przez niego upadł pierwszoligowy Dolcan Ząbki, bo związek rzekomo odmówił pożyczki 300 tys. zł. Jerzy Szczęsny, prezes Dolcanu, w rozmowie z Interią zdecydowanie temu jednak zaprzeczył.- Gdy zaczęło się u nas palić, w związku z wycofaniem się sponsora, ja w ogóle nie zwracałem się o pomoc do PZPN-u. To sam prezes Boniek zadzwonił do mnie i zapytał w czym może pomóc. Poinformowałem go, że walczę, szukam nowego sponsora, czy nawet chętnego do odkupienia spółki. O konkretnych sumach nie rozmawialiśmy - podkreślał prezes Szczęsny <a href="http://sport.interia.pl/reprezentacja-polski/news-wojciechowski-kontra-boniek-wpadka-jw-ws-dolcanu-zabki,nId,2287511#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome" target="_blank">w rozmowie z Interią.</a> Kardynał stał się ministrantem Z mediami spotkał się też Boniek. Na jego spotkanie nie mogli wejść wszyscy chętni dziennikarze, ale zaproszone redakcje (z kolei Wojciechowski wysłał imienne zaproszenia do wybranych dziennikarzy). Na konferencji Boniek mówił: - Józef Wojciechowski nie byłby problemem dla polskiej piłki. Gorzej z ludźmi, którzy go otaczają. Jedna z osób, które pisały na mnie donos do ministerstwa sama chciała kandydować, ale zebrała półtora rekomendacji (chodzi o Cezarego Kucharskiego - przyp. red.). No i z chęci bycia kardynałem, stał się co najwyżej ministrantem. Byłoby lepiej, gdyby pan Józef sam siebie reprezentował. Wydaje mi się, że wciągnięto go w kandydowanie, ktoś mu powiedział, że jak się zgłosi, to zaraz okaże się, że Boniek nie może kandydować i będzie jedynym kandydatem. Noc przedwyborcza W wyborach na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej cisza wyborcza nie obowiązuje, więc jeszcze dziś, po godz. 10 Kucharski i Majdan mają spotkać się z dziennikarzami. Wtedy jednak zdecydowana większość kandydatów (a być może wszyscy?) będą już wiedzieli, na kogo oddać głos. Przewidywania są różne, ale jeszcze nikt nie wyliczył, że zwycięzcą może być Wojciechowski. Prezesa wybierze 118 delegatów i z tzw. nieoficjalnego "liczenia szabel" wynika, że były właściciel Polonii może liczyć na od kilkunastu do nawet 40 głosów. Elektorat Wojciechowskiego to głównie kluby z I ligi (każdy ma po jednym głosie), a także wiele klubów z Ekstraklasy (po dwa głosy). Za to Boniek ma zdecydowaną przewagę w województwach. Wojciechowski może być niemal pewny tylko głosów z Opolskiego Związku Piłki Nożnej, reszta skłania się ku obecnemu prezesowi. Niejednokrotnie jednak zdarzało się, że w przedwyborczą noc, podczas nieoficjalnych spotkań, cała matematyka stawała na głowie i przedwyborcze spekulacje okazywały się dalekie od prawdy. Wojciechowski nie chce systemu, który sam używa Zanim jednak doszło do głosowania, to Wojciechowski już podważał sposób jego przeprowadzania. Delegaci oddają głosy drogą elektroniczną, za pomocą urządzenia wielkości smartfona. Wojciechowski chciał jednak, by głosowano w tradycyjny sposób, czyli zaznaczając wybór na karcie i wrzucając do urny. Z tego powodu zamówił nawet szklaną urnę. - Głosowanie elektroniczne jest niedopuszczalne, bo łamie zasady tajności. Znam historie, że po kilku dniach od głosowań na maszynkach, osoby dostawały telefon z PZPN-u z reprymendą, że oddali głos nie w taki sposób, jak życzyła sobie tego władza - podkreślał Wojciechowski. Okazuje się jednak, że identycznego elektronicznego systemu do głosowania używa się na walnych zgromadzeniach akcjonariuszy firmy JW Construction, której właścicielem jest... Wojciechowski. Zdradził to w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Andrzej Kanpp, prezes firmy Unicomp-WZA, producenta maszynek do głosowania. I dodał, że używanie sprzętu jego firmy gwarantuje całkowitą anonimowość. Rozpoczęcia zjazdu dziś o godz. 10.30. <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/wybory-prezesa-pzpn,4548" target="_blank">Śledź NA ŻYWO z Interią wybory prezesa PZPN -----> KLIKNIJ!</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/wybory-prezesa-pzpn,id,4548" target="_blank">Jesteśmy też na urządzeniach MOBILNYCH</a>