Przed Bońkiem jeszcze jedna, bardzo ważna misja w roli prezesa PZPN, czyli tegoroczne mistrzostwa Europy. Były znakomity piłkarz wyznał, że w związku z tą imprezą ma jeszcze dużo pracy do wykonania, ale w październiku jego kadencja dobiegnie końca. Poza Polską, drugim domem Bońka jest Italia, a konkretnie Rzym. To właśnie w AS Roma napisał jeden z piękniejszych rozdziałów w swojej karierze. Razem z "Żółto-Czerwonymi" sięgnął w 1986 roku po Puchar Włoch, a dwa lata później właśnie tam zakończył karierę piłkarską. Teraz niewykluczone, że ciągle żyjący sprawami klubu z Wiecznego Miasta Boniek obejmie bardzo wysokie stanowisko. - Jeśli nowym właścicielem zostanie Dana Friedkin i do mnie zadzwoni, to wysłucham ewentualnej propozycji. W przeszłości odrzuciłem ofertę klubu, jeszcze w erze innego zarządu, bo do końca mi nie odpowiadała. Z moim charakterem lubię robić konkretne rzeczy i pełnić odpowiedzialne role - powiedział Boniek, cytowany przez "Corriere dello Sport". Przy okazji Boniek wykluczył, że mógłby chcieć pozostać w PZPN i z tylnego siedzenia sterować pracą nowego szefa. - Pewna osoba w Polsce mówi, że zostanę wiceprezesem i będę dowodził kimś innym, ale myli się - zakomunikował. Przy okazji prezes udzielił poparcia obecnemu szkoleniowcowi Romy Paulo Fonsece, mimo trzech kolejnych porażek. - Wierzę w Fonsecę, ma on pomysł na piłkę, ale być może powinien mieć do dyspozycji wartościowszych piłkarzy, nie licząc Edina Dżeko i kilku innych - dodał Boniek. Art