"Nie mam żadnego problemu z Romanem Koseckim. Z moimi towarzyszami podróży, budujemy polską piłkę poprzez fakty i konkretne działania. Nie chciałbym polskiej piłki zawężać do tego, że jest konflikt między Bońkiem a Koseckim. Ja jestem prezesem, a Romek wiceprezesem. Zaprosiłem Romka do współpracy i mam nadzieję, że ta współpraca będzie się coraz lepiej układała i że będziemy coraz bardziej zadowoleni z tego, co wiceprezes do spraw szkolenia ze swoim zespołem będzie robił. Nie jestem człowiekiem, który szuka konfliktów z ludźmi, bo to do niczego nie prowadzi" - powiedział Boniek.Zdaniem prezesa PZPN każdy ma prawo mieć swoją opinię, można dyskutować, ale to nie powinno wypłynąć na zewnątrz. "Od jutra wszyscy zaczną pracować w tę samą stronę. Było troszeczkę zamieszania, ale szybko wrócimy do pracy. Jeżeli nie, wtedy podejmiemy działania" - podkreślił Boniek.Szef piłkarskiej centrali odniósł się również do sytuacji z arbitrem Hubertem Siejewiczem, z którym PZPN rozwiązał kontrakt zawodowy za obstawianie w zakładach bukmacherskich. Siejewicz został także skreślony z listy sędziów Ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi."Sędziowie mają zakaz obstawiania meczów w zakładach bukmacherskich. Sytuacja jest jasna i nie ma marginesu na jakiekolwiek interpretacje. Pół godziny po tym, jak informacja ukazała się w mediach dostałem maile'a od szefa komisji sędziowskiej UEFA Pierluigiego Colliny, bo Hubert Siejewicz miał za tydzień sędziować mecz w Lidze Europejskiej. Innej decyzji nie mogliśmy podjąć. Mi jest przykro i szkoda mi Huberta Siejewicza z którym ostatnio dwa razy rozmawiałem. Mam nadzieję, że w przeciągu roku poradzi sobie ze swoimi problemami i wróci. Jest w takim wieku, że jeszcze spokojnie może do dobrego sędziowania wrócić" - stwierdził Boniek, który jednocześnie zaznaczył że reklamowanie przez niego jednej z firm bukmacherskich, to zupełnie inna sprawa i nie ma z tego powodu problemów moralnych.Boniek mówił jednak, że przez, jego zdaniem, złą ustawę hazardową polski sport, ale też państwo traci gigantyczne pieniądze. "Tracimy co roku około 100 milionów euro, a Polacy i tak obstawiają w zakładach bukmacherskich. Jest kraj w Europie na przykład Dania o której mówimy, że jest to przykład liberalizmu, demokracji, respektowania prawa. Ja mówię tak, nie róbmy nic innego, jak tylko weźmy ustawę duńską i przenieśmy do Polski. Nasz sport miałby pieniądze, państwo miałoby pieniądze z podatków, które firmy musiałyby opłacić" - powiedział Boniek.