- Myślę, że ten mecz mógł się podobać. W pierwszej połowie my byliśmy w lepszej formie, w drugiej Lech. Szkoda, że te dobre formy się nie zderzyły, bo wtedy widowisko byłoby jeszcze lepsze. Nie może być tak, że prowadzimy 2-0 i mamy świetną sytuację Sobiecha na kolejną bramkę, a później tak się wycofujemy. Lech osiągnął przewagę i wyrównał - oceniał Janas. Gdyby Sobiech trafił z trzech metrów do pustej bramki, "Czarne Koszule" pewnie wywiozłyby ze stolicy Wielkopolski komplet punktów. Przed sezonem o Sobiecha starał się również Lech, ale jego działacze ani myśleli płacić Ruchowi Chorzów milion euro za tego zawodnika. Polonia, a konkretnie jej właściciel Józef Wojciechowski, te pieniądze wyłożyła. - To młody chłopak, ma 20 lat i tak naprawdę dopiero drugi sezon gra w ekstraklasie. Jeżeli w dalszym ciągu będzie tak grał i się rozwijał, to będzie z niego pożytek. Na treningach też fajnie pracuje. Szkoda tego strzału, bo gdyby było 3-0, to pewnie skończyłoby się inaczej - oceniał Janas, który miał żal do swoich zawodników za postawę w drugiej połowie. - Strzelamy na terenie silnego przeciwnika dwie bramki, więc nie wolno tak się zagapić. Druga bramka dla Lecha padła po serii przypadków, Trałka miał piłkę na nodze, mógł ją wybić. Nie trafił i skończyło się bramką. Fajnie graliśmy przed przerwą, ale później zmiany w Lechu dały tej drużynie sporo ożywienia - analizował trener Polonii, który też jednak pochwalił swoich graczy. - Zespół miał dziś charakter, a do przerwy pokazywał, że potrafi grać w piłkę. Zamrożone premie? Dzisiaj nas to zmobilizowało, ale jeśli sami sobie nie pomożemy, to i żadne premie nie zmobilizują - zakończył Janas.