- Jednak na dzień dzisiejszy jestem zawodnikiem drużyny z Białegostoku i ta wygrana jest dla mnie najważniejsza - dodał Grosicki. - Czy chciałeś pokazać działaczom z Warszawy, że za wcześnie cię skreślili? - Przez ten cały tydzień powtarzałem, że nic nikomu nie chcę udowadniać, zwłaszcza trenerowi Urbanowi. Czytałem rzekomo moje słowa, że Legia blokuje mi karierę - to bzdura, ja nic takiego nie powiedziałem. Jestem wdzięczny Legii, że kiedyś mi pomogła, ale dziś jestem piłkarzem Jagiellonii i jej zwycięstwa są dla mnie najważniejsze. - Dlaczego tak wolno się rozkręcaliście? - Jakoś tak jest, że dopiero jak stracimy bramkę, to zaczynamy grać. Tak samo było dzisiaj, ale podnieść się, grając z takim zespołem jak Legia, to jest naprawdę wielka sztuka. - Masz świetną passę w lidze, a do tego otrzymałeś powołanie do młodzieżówki... - Bardzo się cieszę z tego powołania. Małymi kroczkami chcę wszystko od początku budować. Oby tak dalej. Nie ma co jednak za długo świętować, tylko trzeba już myśleć o meczu z Piastem. Po zwycięstwie nad Arką byliśmy rozluźnieni, dlatego w Poznaniu, tak tragicznie wyglądaliśmy. - Zagrasz jeszcze kiedyś w Legii? - To bardzo trudne pytanie. Jagiellonia zapewniła sobie prawo pierwokupu, a ja mam z białostockim klubem podpisany trzyletni kontrakt. Myślę, że w czerwcu będę mądrzejszy co do mojej przyszłości. Teraz gram dla Jagiellonii i bardzo się z tego cieszę. - Nie martwiło cię to, że Jagiellonia będzie musiała zapłacić Legii za twój występ w tym spotkaniu? - Szczerze powiem, że męczyły mnie telefony w tym tygodniu, właśnie z takimi pytaniami. Ja nigdy nie odmawiam wywiadów, ale to już była przesada. Ja byłem pewien, że nie zagram w tym meczu, ale trener jednak postawił na mnie, my wygraliśmy mecz i jest się z czego cieszyć.