"Zarzutów jest około trzydzieści, z różnych okresów. To porównywalne do liczby zarzutów wobec Arki Gdynia. Na pytanie, co zrobi wydział, gdy jest tyle zarzutów, inteligentni ludzie też potrafią sobie odpowiedzieć" - ujawnił Michał Tomczak w "GW". "Oświadczam, że zrobimy wszystko, żeby sprawę zakończyć w czwartek" - dodał. Kolejny problem jest z Górnikiem Łęczna i Arką Gdynia, klubami karnie zdegradowanymi do trzeciej i drugiej ligi. Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu działający przy PKOl, gdzie zwróciły się oba kluby, zapowiedział, że do czasu rozpatrzenia przez niego spraw, ogłosi decyzję o wstrzymaniu wykonania kar orzeczonych przez PZPN. Oznaczałoby to, iż oba kluby mogłyby zagrać w Orange Ekstraklasie. "Przepis regulaminu Trybunału, który stanowić ma podstawę wstrzymania decyzji, wydaje mi się nielegalny. PKOl nadał takie uprawnienie Trybunałowi bez upoważnienia ustawowego. Nie jest też prawdą, że taka decyzja skutkowałaby wyeliminowaniem decyzji dyscyplinarnych organów PZPN z obiegu prawnego, bo żadna decyzja sądu arbitrażowego nie jest wykonalna sama przez się. Trybunał przy PKOl ma nad PZPN określoną władzę, ale jest w stosunku do niego podmiotem zewnętrznym. Do tego jeszcze są samoistne uprawnienia spółki prawa handlowego, jaką jest Ekstraklasa SA, nad którą Trybunał Arbitrażowy w ogóle nie ma żadnej bezpośredniej jurysdykcji. Kto i jakim narzędziem wyegzekwuje od spółki decyzję w przywróceniu Łęcznej do I ligi? W rzeczywistości cała ta sytuacja ujawnia wadliwy kształt polskiego prawa sportowego" - stwierdził Tomczak.