Dwie bramki we wczorajszym meczu z Livorno, w tym jedna wspaniałą przewrotką, przywróciły Samuelowi Eto'o miejsce na pierwszych stronach włoskich gazet. W debiutanckim sezonie w Serie A kameruńska maszyna do zdobywania goli nie ma jednak szans na tytuł króla strzelców. Zaledwie 10 trafień w 30 meczach pokazują, że adaptacja w nowym klubie i lidze, nie jest banalnie prosta. Antonio di Natale z Udinese zdobył w tym czasie 21 bramek, kolega z Interu Diego Milito - 17. Chlubą najlepiej opłacanego gracza ligi włoskiej jest jednak gol na Stamford Bridge, który naruszył hierarchię ugruntowaną w ostatnich latach w Champions League. "Nowy" Inter z Eto'o powstał właśnie po to, by osiągnąć sukces w Europie, a ponieważ droga do półfinału Ligi Mistrzów stoi otworem (uskrzydlony pokonaniem Chelsea mistrz Włoch w ćwierćfinale gra z CSKA Moskwa) Jose Mourinho nie musi zachodzić w głowę, dlaczego w ubiegłym sezonie Kameruńczyk zdobył dla Barcelony w Primera Division 30 bramek. Trudności adaptacyjne "dopadły" też Zlatana Ibrahimovica. Z opóźnieniem. W ubiegłym sezonie strzelił dla Interu 25 bramek, czym zapracował na status największej indywidualności Serie A. Szwed wbił wczoraj ważnego gola Osasunie, a jednak z 14. trafieniami także nie powalczy już o pichichi z Leo Messim (25) i Gonzalo Higuainem (20). Zlatan niewiarygodnie zaczął przygodę w Barcelonie - pięć bramek w pięciu meczach otwierających sezon. Jego gol rozstrzygnął ekscytujące Gran Derbi. Kiedy wydawało się, że warto było oddać za niego Eto'o i nawet dopłacić 50 mln, w 2010 roku coś się u Szweda poważnie zacięło. Jeszcze 12 grudnia jego bramka dała Barcy zwycięstwo w derbach z Espanyolem, na kolejną czekał aż do połowy lutego. Na dodatek było to trafienie bez znaczenia, w jedynym przegranym meczu ligowym z Atletico Madryt. Szwed spisywał się w tym czasie fatalnie, jakby jakieś złe moce okradły go z niebanalnej techniki. Bezczynnie stał na boisku, lub marnował najprostsze sytuacje, aż w końcu bezgranicznie oddany wielbiciel Pep Guardiola posadził go na ławce (w meczu LM na Camp Nou ze Stuttgartem). Cztery dni temu, po spotkaniu z Saragossą Szwed powiedział nawet zabawne zdanie, że "jak się piłka uprze, by nie wpadać do bramki, to człowiek nic nie jest w stanie zrobić". W 90. min Messi wywalczył wtedy karnego, a jego wykonanie "oddał" potrzebującemu kumplowi. Ten się przełamał, by wczoraj, kwadrans przed końcem zdobyć ważną bramkę na 1-0. Mimo trudności Barcelona stała się dla Ibrahimovica miejscem, gdzie przełamał znaczącą barierę. Jako gracz Ajaksu, Juventusu i Interu zdobył 140 bramek, nigdy jednak nie trafił do siatki w fazie pucharowej Champions League. Udało się to z Barcą w Stuttgarcie (1-1), choć nie był to gol tak piękny, by poruszył niebo i ziemię. Eto'o takich zahamowań nigdy nie miał, w Barcelonie wygrywał Champions League dwa razy, zdobywając bramki w obu finałach (2006 i 2009). To nie jest najlepsza pora, by rozstrzygać, kto zrobił latem lepszy interes. Na razie wciąż się wydaje, że szybki i zwinny Eto'o pasował bardziej do Barcelony, a wysoki, statyczny Zlatan do Interu. Czyli, że nieoczekiwana zmiana miejsc w ogóle nie powinna się była odbyć. Ta ocena szybko może się jednak zmienić. Dla jednych i drugich priorytetem w tym sezonie jest Liga Mistrzów. Do bezpośredniego starcia może dojść w półfinale. Wtedy od porównań ani Ibrahimovic, ani Eto'o nie uciekną. Mecze w fazie grupowej są już bez znaczenia (na San Siro było 0-0, na Camp Nou Barca wygrała 2-0 bez Ibrahimovica). Szwed i Kameruńczyk wciąż muszą "dopisać" najważniejszy rozdział tej historii. Gdyby jednak coś poszło nie tak, w łatwiejszej sytuacji jest Jose Mourinho. Trener Interu wymianę zaakceptował, jej inicjatorem był Pep Guardiola, który w swoim debiutanckim roku na ławce trenerskiej poprowadził drużynę po sześć trofeów. Pomyłki transferowe mogą stać się jednak największą rysą na idealnym wizerunku trenera Barcelony. Hleb się nie sprawdził, Czyhryński jest najdroższym na świecie rezerwowym, wszystko może ocalić, lub zrujnować Zlatan Ibrahimovic. DYSKUTUJ O ARTYKULE Z DARKIEM WOŁOWSKIM!