Grzegorz Lato zachowa stanowisko prezesa PZPN, ale jednego może być pewien. Opozycja wobec niego jest ogromna nie tylko wśród kibiców, ale i w samym związku. Wczorajsze głosowania i dyskusje delegatów na zjazd były bardziej zacięte niż kiedykolwiek. Zwykle zjednoczeni działacze, dziś są rozbici na frakcję rządzącą i tą, która chciała Latę obalić. W czasie swojego wystąpienia Kazimierz Greń, który prowadził kampanię Laty nazwał byłego pryncypała człowiekiem bez honoru. Przypomniał mu, iż obiecywał podać się do dymisji, jeśli nie uda mu się zmienić związku, który dziedziczył po Michale Listkiewiczu. Zdaniem Grenia jest jeszcze gorzej, Lato działa autorytarnie, w ukryciu przed członkami zarządu podpisując kluczowe dla związku umowy ze SportFive, czy Nike. - Gdyby pan nie uciekł jak szczur z zarządu, to by pan je znał - odpowiedział Greniowi Lato. Ten się wściekł, wbiegł jeszcze raz na trybunę i powiedział: - Ja przynajmniej miałem honor odejść, a pan trwa za wszelką cenę. Kabaretowe było wręcz wystąpienie delegata Lacha (członek zarządu). Opowiadał o pieniądzach, które krążyły miedzy Greniem i Latą, o wzajemnych przysługach, opłacaniu prawników, przy tym mówił zabawnie, ale i zawile więc trudno się było zorientować co jest prawdą. Oczywiste było jedno: ma żal i do Laty i do Grenia. Popierający Latę senator Piechniczek przypomniał, że PZPN stoczył wiele wojen z ministerstwem sportu i wygrał je tylko dlatego, że był jednomyślny. Apelował, by nie rozbijać związku od środka. Z kolei inny gniewny Tomasz Jagodziński zaatakował Piechniczka za kompletny brak efektów pracy wydziału szkolenia. Obaj nazywali się nawzajem "przyjaciółmi", raz mniej, raz bardziej ironicznie. Piechniczek bronił siebie i Laty mówiąc, że tak ważne jak dziś sprawy szkoleniowe nie były w związku nigdy. Greń ostrzegł Latę, że wcześniej, czy później zostanie obalony. - Nie oczyścił pan związku, lawina gniewu ruszyła i ona pana zmiecie. Już jej pan nie zatrzyma. Delegaci zarzucali też prezesowi, że zarobki 50 tys złotych, które sobie wywalczył nie przystają ani do jego dokonań, ani związku którym kieruje. Głosowałem na króla strzelców mistrzostw świata, który zdobył w Niemczech siedem goli. Myślałem, że jako prezes zdobędzie choć ze cztery. I się tego nie doczekałem - mówił Lach. Zobacz także Nie obalą Laty. Zapis relacji na żywo ze zjazdu PZPN Lato: Obwinianie PZPN to nadużycie PZPN ograniczy wydatki? Listkiewicz: Dość kłótni przed Euro 2012 Greń czuje się oszukany