Decyzję o przekazaniu klubu spółce podjęli w poniedziałek członkowie stowarzyszenia GKS, które zarządzało klubem przez pięć lat, od momentu spadku drużyny z Ekstraklasy. W minionym sezonie zespół zajął 13. miejsce w 1. lidze. Sytuacja finansowa GKS jest zła, zadłużenie na koniec marca sięgało 3,9 mln złotych. W efekcie na wniosek prezydenta Katowic i przy aprobacie stowarzyszenia od 1 kwietnia rządził nim kurator sądowy Wojciech Cygan. W międzyczasie trwały rozmowy z potencjalnymi inwestorami i samorządem miasta. Już rok wcześniej wydawało się, że Centrozap, kierowany przez byłego prezesa GKS Ireneusza Króla, przejmie klub. Wtedy jednak do finalizacji rozmów nie doszło. Teraz część akcji spółki (do 30 proc.) ma objąć miasto. Potrzebna jest do tego uchwała rady miejskiej. Trwają rozmowy z innymi firmami zainteresowanymi "wejściem" do spółki. Nowy właściciel przejmie wszystkie drużyny, także młodzieżowe. - Stowarzyszenie zostanie rozwiązane z dniem 31 sierpnia, ja zgodziłem się zostać jego likwidatorem. Musimy działać szybko, bo czasu na formalności nie ma zbyt wiele. Myślę, że w lipcu procedura przejęcia GKS będzie zakończona - powiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej kurator Wojciech Cygan. Jego zdaniem budżet klubu, pozwalający włączyć się do walki o awans do ekstraklasy powinien sięgać ok. 9 - 10 mln złotych. "W 2005 roku, kiedy bankrutowała poprzednia spółka akcyjna brakowało chętnych, by ratować klub. Wtedy kibice powołując stowarzyszenie wzięli to na swoje barki. Udało się wywalczyć prawo startu w czwartej lidze (z powodu nieotrzymania licencji zespołowi groził start w klasie "B"), pozyskać fundusze na bieżącą działalność, awansować aż do pierwszej ligi - wspomniał jeden z członków stowarzyszenia Piotr Hyla. - Podejmując decyzję o likwidacji zamykamy okres pełen wzlotów ale i potknięć. Najważniejsze, że udało się dotrzeć do celu, czyli momentu, w którym klub pozyska inwestorów a my jako kibice, wrócimy na swoje miejsca na trybunach - dodał. GKS był już spółką, kiedy w 2005 roku spadł z ekstraklasy. Wtedy stojący na skraju bankructwa klub przejęło stowarzyszenie. Kiedy latem 2005 GKS SSA żegnał się z ekstraklasą, miał długi szacowane na 6 mln złotych, mimo drakońskich oszczędności wprowadzonych wcześniej przez prezesa Piotra Dziurowicza.