- W szatni było rozczarowanie, bo wywieźliśmy dobry wynik ze stolicy Włoch, a tu się nie udało - powiedział Daniel Dubicki, który tym razem - w przeciwieństwie do meczu z Parmą - nie okazał się jokerem Henryka Kasperczaka, wchodząc na boisko w końcówce. - Zdecydowała jedna bramka i może ta zmiana sędziego - stwierdził Dubicki, dodając: - Życzę Lazio szczęścia w następnych meczach. Kontuzja arbitra mogła być też przełomowym momentem zdaniem Marcina Kuźby, który nie zgodził się jednak z opinią, iż przełożenie meczu o 6 dni miało znaczenie. - Byliśmy jeszcze bardziej zmobilizowani i chcieliśmy za wszelką cenę pokazać, że jesteśmy lepsi. Poza tym jesteśmy profesjonalistami i tak samo jak mogliśmy grać w ubiegły czwartek, graliśmy i teraz. Według Kuźby, który zdobył w 4. minucie gola dającego Wiśle prowadzenie, krakowski zespół w zbyt prosty sposób tracił bramki w dwumeczu z Włochami. - Nie można popełniać takich błędów jakie zrobiliśmy. W Rzymie straciliśmy gola po wybiciu piłki od własnej bramki, a teraz się to powtórzyło. Napastnik wiślaków nie chciał winić Huguesa za puszczenie wyrównującego gola. - Słyszałem, że Angelo poślizgnął się i stąd to opóźnienie przy wyjściu. Grę całego zespołu bronił Maciej Stolarczyk. - Lazio strzeliło nam w II połowie gola, praktycznie nie mając sytuacji - wyjaśniał obrońca. - Zabrakło trochę szczęścia, bo było kilka sytuacji, które można było wykorzystać. Witold Cebulewski, Kraków