W biurze prasowym imprezy na jednym z telewizorów można było zmagania przy ulicy Reymonta. W tym samym czasie na korcie centralnym trwał wprawdzie mecz Łukasza Kubota, ale o dobre miejsce do oglądania meczu było bardzo trudno. Przed ekranem był niemal od początku niesamowity tłok, który zmiejszył się nieco w II połowie, kiedy krakowianie stracili gola. Emocje były także spore, a kiedy po jednym ze strzałów Mauro Cantoro piłka uderzyła w boczna siatkę, biurem prasowym wstrząsnęło gromkie "Jeeest". Niestety po chwili okazało się, iż było to tylko złudzenie. Także nasi tenisiści biorący udział w imprezie byli zainteresowani pojedynkiem w Krakowie. Oglądanie meczu w rozmowie z INTERIA.PL zapowiedziała nasza najlepsza tenisistka Marta Domachowska, a Łukasz Kubot, który zakończył swój mecz w trakcie trwania drugiej połowy (przy stanie 0:0), życzył wiślakom wszystkiego najlepszego. Mecz Wisły z Realem zainteresował także lokalną prasę. "Płynie Wisła Płynie"oznajmił dużą czcionką na pierwszej stronie "Dziennik Bałtycki", który swoją relację z meczu zatytułował: "Załatwił ich Morientes". "Łudziliśmy się, że Wisła może sprawić niespodziankę. Jednak Real to nie Górnik Łęczna ani Polonia Warszawa. Królewscy, używając bokserskiej terminologii, wypunktowali krakowian" - czytamy w czwartkowym wydaniu gazety. Witold Cebulewski, Sopot