Ja bym ekipy Macieja Skorży w walce o tytuł nie przekreślał, choć z pewnością rywalizowanie w silnej grupie Ligi Europejskiej z PSV Eindhoven, Rapidem Bukaresz i Hapoelem Tel Awiw kosztować będzie zdobywców Pucharu Polski sporo sił. Sił, dzięki którym legioniści rozprawili się ze Spartakiem będąc w ostatnich 20 minutach każdej z połów rewanżowego spotkania zespołem wyraźnie lepszym. Utarcie nosa faworyzowanym Rosjanom, poza czysto sportowymi aspektami, ma też ten wykraczający daleko poza piłkę nożna, a do którego w XXI wieku na granicy dwóch demokratycznych (jednego z nich przynajmniej z nazwy) państw dojść nie powinno: knowania rosyjskich służb celnych, które z powodu dwóch niewinnych transparentów ("Smoleńsk 2010. Pamiętamy" i "Oddajcie czarne skrzynki, a weźcie Tuska") nie przepuściły trzech autobusów z kibicami Legii, poszły na marne. Polska ekipa, nawet bez wsparcia tych 150 gardeł, poradziła sobie na Łużnikach. Dyrektorom sportowym Legii - Markowi Jóźwiakowi, a przede wszystkim Wisły - Stanowi Valckxowi, sporo do myślenia powinien dać fakt, który chyba nie jest dziełem przypadku - wszystkie gole dla naszych eksportowych zespołów w dwumeczu Legia - Spartak i Wisła - APOEL strzelali Polacy, co szczególnie w wypadku "Białej Gwiazdy", gdzie w wyjściowej "jedenastce" mieści się dwóch, w porywach do trzech naszych rodaków, nie jest wcale takie oczywiste. Legia próbę charakteru przeszła pomyślnie, teraz przed taką stoją mistrzowie Polski. O wiele łatwiej było utrzymać najwyższą mobilizację w zespole, gdy wszystkim przyświecał jasny cel - Liga Mistrzów. Teraz, gdy została Liga Europejska, a oprócz niej T-Mobile Ekstraklasa i Puchar Polski, entuzjazm w grze drużyny Roberta Maaskanta może być już nie ten. Na dodatek w krótkim czasie holenderski szkoleniowiec musi posklejać grę defensywną zespołu, by znowu wyglądała tak jak w meczach z Liteksem Łowecz, czy w pierwszym spotkaniu z APOEL-em. W rewanżu było tak, jak trafnie określił Zbigniew Boniek w ostatnim felietonie: "Obrona była bardzo słaba, po lewej stronie otworzyła się autostrada. Dwaj środkowi kryli na radar, że nie wspomnę już o samobójczej pierwszej bramce." Tymczasem sobotni mecz z Lechią (godz. 18) nie będzie dla wiślaków spacerem. Wbrew dwóm tylko zdobytym w tym sezonie punktom, lechiści nie mogli nagle zapomnieć na czym polega nowoczesny, ofensywny futbol, którym razili rywali w zeszłym sezonie.