Do najlepszej "8" awansowały także Olympique Lyon (wygrał w rewanżu z Werderem Brema 7:2!) oraz AC Milan, który przypieczętował awans, pokonując na San Siro Manchester United 1:0. Ci co spodziewali się wielkiego piłkarskiego święta we wtorkowy wieczór na Stamford Bridge nie pomylili się. Ale czy mogło być inaczej? Przecież spotkały się obecnie najlepsze drużyny angielskiej Premier League i hiszpańskiej Primera Division. Barcelona przyjechała do Londynu z jednobramkową przewagą z pierwszego meczu. Już w 8. minucie szał radości ogarnął fanów Chelsea. Szybki atak w wykonaniu podopiecznych Jose Mourinho. Mateja Kezman popędził prawą stroną boiska. Napastnik "The Blues" idealnie zagrał na środek pola karnego. Tam piłkę przyjął Eidur Gudjohnsen. Zwodem oszukał obrońcę i strzałem z 10 metrów nie dał szans Victorovi Valdesowi. Napór gospodarzy trwał, a ich wysiłki zostały nagrodzone w 17. minucie. Joe Cole zdecydował się na uderzenie z okolic lewego narożnika pola karnego. Piłka odbiła się jeszcze od nóg Oleguera. Zaskoczony bramkarz Barcy zdołał odbić piłkę, ale przy dobitce Franka Lamparda był bez szans. Dwie minuty później Chelsea zadała kolejny cios. Świetna akcja w wykonaniu Annglików w środku boiska. Kezman podaje do Cole'a, który natychmiast zagrał prostopadłą piłkę do Damiena Duffa. Irlandczyk wykorzystał swoją szybkość. Uciekł obrońcom gości i w sytuacji sam na sam posłał piłkę do siatki pomiędzy nogami Valdesa. Po tak wspaniałym okresie gry swoich ulubieńców, udokumentowanych trzema golami, kibice Chelsea byli chyba już myślami w ćwierćfinale Champions League. Jednak rywalem był jeden z najlepszych klubów na świecie. Na dodatek mający w składzie najlepszego piłkarza świata w 2004 roku - Ronaldinho. W 26. minucie Ferreira zagrał piłkę ręką w polu karnym i włoski sędzia Pierluigi Collina bez wahania podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Ronaldinho. Petr Cech wyczuł intencję Brazylijczyka, ale strzał był tak precyzyjny, że piłka zatrzepotała w siatce. Jednak to co zrobił Ronaldinho w 39. minucie to prawdziwy majstersztyk. Gwiazdor Barcelony otrzymał piłkę na 17 metrze. Zwodził, zwodził, zwodził obrońców Chelsea i nagle, tak jakby od niechcenia kopnął w kierunku bramki. Cech tylko odprowadził futbolówkę wzrokiem, a ta tuż przy słupku wpadła do bramki. Jeszcze przed przerwą doskonałym uderzeniem popisał się Samuel Eto'o (piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką). W odpowiedzi "bramkę do szatni" mogli strzelić gospodarze. Piłka po strzale Cole'a (najlepszego w zespole Chelsea) obiła się od słupka, a dobitkę Duffa złapał Valdes. Po 45 minutach w ćwierćfinale Ligi Mistrzów była Barcelona. Po zmianie stron widowisko było równie ciekawe. Raz po raz pod obiema bramkami dochodziło do groźnych sytuacji, ale w rolach głównych wystąpili bramkarze. Bliscy pokonania Cecha byli m.in Juliano Belletti i Carles Puyol. Valdesa do pokazania swoich umiejętności zmuszali Frank Lampard (dwukrotnie) oraz Gudjohnsen. Najbliżej zdobycia gola dla Barcelony był Andres Iniesta. W 73. minuty przeprowadził piękną indywidualną akcję zakończoną mocnym strzałem. Cechowi w sukurs przyszedł słupek, a dobitka Eto'o była niecelna. Czas upływał nieubłaganie dla piłkarzy i fanów Chelsea. Jednak od 76. minuty, to czas pracował na ich korzyść. Kapitalnym strzałem głową z 10 metrów popisał się kapitan "The Blues", John Terry. Trener Barcy Frank Rijkaard nie miał nic do stracenia i do boju posłał ofensywnych zawodników. Na placu gry pojawili się Ludovic Giuly i Maxi Lopez. Ultraofensywne ustawienie nie przyniosło spodziewanych rezultatów i w ćwierćfinale zagra Chelsea Londyn, a Barcelona pożegnała się z rozgrywkami. Na San Siro AC Milan wygrał z Manchesterem United 1:0, zapewniając sobie awans do czołowej "8". Losy dwumeczu ustawił gol zdobyty przed dwoma tygodniami przez Crespo na Old Trafford. Podopieczni Alexa Fergussona musieli więc to spotkanie wygrać, co przy świetnie realizującym zadania defensywne zespole gospodarzy okazało się niemożliwe. Gracze z Manchesteru robili co mogli, ale zabrakło im trochę szczęścia, zwłaszcza kiedy piłka po strzale Ryana Giggsa trafiła w słupek. W odpowiedzi atomowe uderzenie Kaki wylądowało na poprzeczce. Sprawę ostatecznie wyjaśnił w 61. minucie nie kto inny jak Crespo. Argentyński napastnik - podobnie jak dwa tygodnie temu - pogrążył ManU. Piłkę z prawej strony dośrodkował Cafu, a Crespo uprzedził Ferdinanda i strzałem głową pokonał Howarda. Niesamowity grad goli obejrzeli kibice zgromadzeni na Stade Gerland w Lyonie. Miejscowy Olympique przypieczętował awans w dwumeczu z Werderem Brema zwycięstwem 7:2! Klasą dla siebie w tym pojedynku był zdobywca trzech goli Wiltord, a pozostałe bramki dla gospodarzy uzyskali: Essien (dwie) oraz Malouda i Berthod (karny). Na listę strzelców w ekipie z Bremy, która był już nieco zrezygnowana po porażce na własnym stadionie 0:3, wpisali się Micoud oraz Ismael (karny). We wtorek rozegrane zostały trzy mecze. Inter Mediolan także rozgrywa swoje spotkania na San Siro, które gościło Milan i Manchester, zatem jego mecz z FC Porto przełożony został na 15 marca. Przed dwoma tygodniami był remis 1:1. Kolejne cztery rewanżowe mecze 1/8 finału odbędą się w środę. Szlagierowo zapowiada się spotkanie Juventusu Turyn z Realem Madryt. "Stara Dama" ma tylko jednobramkową stratę z pierwszego meczu i sprawa awansu jest nadal otwarta. Emocji nie powinno zabraknąć także w pozostałych trzech spotkaniach, w których Arsenal Londyn zagra z Bayernem Monachium, AS Monaco z PSV Eindhoven, a Bayer Leverkusen z Jackiem Krzynówkiem podejmował będzie Liverpool, w barwach którego być może wystąpi Jerzy Dudek. Zobacz WYNIKI oraz OPISY meczów rewanżowych 1/8 finału