Na BayArena polski napastnik mógł zostać bohaterem stołecznej drużyny, ale... Spotkanie znakomicie rozpoczęli "Aptekarze". Już w 5. minucie indywidualną szarżą błysnął Robson Ponte, który płaskim strzałem zza linii pola tuż przy słupku umieścił piłkę w siatce. Siedem minut później Dick Van Burik sfaulował w polu karnym Andrija Voronina i sędzia bez wahania wskazał na "wapno" i dodatkowo wyrzucił z boiska obrońcę z Holandii. "Jedenastkę" tradycyjnie pewnie wykorzystał... bramkarz Bayeru Han Joerg Butt i wydawało się, że gospodarze nie będą mieć problemu z pokonaniem osłabionej Herthy. Tymczasem goście pokazali swój charakter, a swój koncert gry rozpoczął Marcelinho. Brazylijczyk w odstępie niespełna pięciu minut, po efektownych akcjach z kontrataku, dwukrotnie pokonał bramkarza Butta, udowadniając tym samym, że nie przez przypadek nosi koszulkę z numerem "10". Niestety minutę po drugim golu Brazylijczyka nie popisał się Artur Wichniarek. Polak otrzymał w polu karnym znakomite podanie od Marcelinho, jednak z kilku metrów nie potrafił zaskoczyć Joerga Butta. Wichniarek z powodu urazu uda musiał opuścić boisko w 59. minucie i nie zdążył zrehabilitować się za niewykorzystaną "setkę" z pierwszej połowy. Trzy minuty po zejściu Polaka nie pomylił się natomiast jego zmiennik Rafael Nando. Po akcji Angolańczyka i podaniu Marxa trzeciego gola dla Herthy strzelił Andreas "Zecke" Neuendorf. "Aptekarzy" od kompromitacji uchronił sześć minut przed końcem Ukrainiec Andrij Voronin. Dziesięć minut wcześniej boisko opuścił także Jacek Krzynówek, którego zmienił Bierofka. <A href="http://nazywo.interia.pl/pilka_n/nie/1?id=7881&nr=25">Zobacz wyniki 25. kolejki niemieckiej Bundesligi</a> oraz <a href="http://nazywo.interia.pl/pilka_n/nie/1/tabela">tabelę</a>