Reprezentantowi Polski groziło nawet kilka meczów zawieszenia za zachowanie podczas spotkania 10. kolejki Jupiler Pro League z Germinalem Beerschot Antwerpia. Przed niespełna trzema tygodniami Anderlecht zwyciężył w Antwerpii 3:1, a pierwszą z bramek dla "Fiołków" zdobył właśnie Wasilewski. Jednak po zbadaniu zapisu wideo z meczu okazało się, że Polak uderzył w twarz pomocnika rywali Khalilou Fadigę. Zdaniem Wasilewskiego wszystkiemu winien był Senegalczyk. - To był bardzo ostry mecz. Dwukrotnie dostałem od Fadigi w twarz i nie wytrzymałem. Oddałem mu, przecież nie pozwolę prać się po pysku - mówił w wypowiedzi udzielonej "Przeglądowi Sportowemu" reprezentant Polski. Telewizyjne kamery zarejestrowały jednak jedynie wybryk Wasilewskiego, któremu za cały incydent groziło zawieszenie nawet na kilka spotkań. Na szczęście dla Polaka w czwartek Komisja Dyscyplinarna uznała, że nie zasłużył on na dyskwalifikację. Mimo to 28-letniego obrońcy nie zobaczymy w sobotnim spotkaniu 13. kolejki Jupiler Pro League, w której Anderlecht podejmie w Brukseli KVC Westerlo. W miniony weekend Wasilewski ujrzał trzecią w tym sezonie żółtą kartkę i teraz czeka go przymusowy odpoczynek w jednym meczu.