- Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie możemy pomagać Wiśle zdobywać punkty. Po obejrzeniu meczu Barcelony z Realem Madryt pomyślałem sobie, że jeśli Mourinho stać na to, by w polu karnym postawić autobus, to ja wystawię przegubowiec - powiedział "Oro Profesoro". - Mam ogromny szacunek dla zawodników za to, że podjęli walkę, samo kopanie by nie wystarczyło. Pamiętam, że po pierwszym starciu z krakowskim zespołem wypominano mi, że Wisła dośrodkowywała trzydzieści sześć razy. W piłce nożnej nie chodzi jednak o to, aby kopać w kierunku bramki - dodał. - Po zdobyciu gola na początku meczu byłem przerażony, że podrażniliśmy zwierzaka, który szybko ruszy i nas podepczę. Na szczęście, nie daliśmy się podeptać, ale są ofiary. Wszystko wskazuje na to, że kontuzja Łukasza Gikiewicza jest groźna. Mecz rozpoczęliśmy bez nominalnego napastnika, ale ci co pełnili obowiązki na szpicy spisywali się poprawnie, choć może trochę chaotycznie. Warto podkreślić również postawę Mariana Kelemena. Był naszym mocnym punktem. Stworzył ścianę nie do zdarcia - zakończył doświadczony trener Śląska. Piłkarze wrocławskiego zespołu po zwycięstwie nad "Białą Gwiazdą" na dobre włączyli się już do walki o udział w europejskich puchary. W stolicy Śląska nadal panuje jednak absolutny zakaz składania jakichkolwiek deklaracji. Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy