"Jeśli idzie o emocje, to liga była lepsza od tych z poprzednich sezonów. Do samego końca ważyły się losy mistrzowskiego tytułu, awansu do europejskich pucharów i utrzymania w lidze. Pod względem emocji można więc ten sezon zapisać na plus. Z poziomem było już trochę gorzej" - powiedział Ulatowski. Podkreślił, że wszystkie drużyny grające w ekstraklasie "wiedzą, jak się bronić", jednak żeby wygrywać mecze, trzeba mieć w składzie indywidualności. Jego zdaniem najwięcej było ich w zespołach walczących o mistrzostwo kraju. "Wisła miała Pawła Brożka, Rafała Boguskiego i Patryka Małeckiego, Legia Takesurę Chinyamę, a Lech Roberta Lewandowskiego, Rafała Murawskiego, czy Semira Stilicia. To wszystko gracze, którzy potrafią przechylić szalę zwycięstwa na stronę swojego zespołu" - wyjaśnił Ulatowski. Za największą niespodziankę rozgrywek szkoleniowiec PGE GKS uznał degradację Górnika Zabrze. Oceniając swój zespół podkreślił, że nie zawiódł się na zawodnikach, których miał do dyspozycji. "Na finiszu rozgrywek przegraliśmy walkę o europejskie puchary, jednak tak naprawdę to żaden z fachowców nie wierzył, że włączymy się do niej. Przychodząc do Bełchatowa chciałem pracować z tymi zawodnikami, którzy byli już w kadrze. Uważałem, że mają duży potencjał i to się potwierdziło. Można tylko żałować, że mieliśmy wiosną dużo kontuzji co sprawiło, że praktycznie całą rundę graliśmy mocno osłabieni. To był główny powód, że nie zdołaliśmy wyprzedzić Polonii Warszawa" -powiedział Ulatowski. Dodał, że nie podpisał jeszcze kontraktu z PGE GKS na następny sezon. "Rozmawiam z działaczami na ten temat. Nie stawiam wygórowanych warunków finansowych i nie żądam wielkich transferów. Teraz jednak wyjeżdżam na zgrupowanie z reprezentacją Polski, więc rozmowy na temat nowego kontraktu w klubie będą mogły się zakończyć dopiero po moim powrocie z RPA. Nie ma jednak pośpiechu, gdyż pierwszy trening po przerwie letniej zaplanowaliśmy w Bełchatowie na 22 czerwca" - wyjaśnił Ulatowski.