Prowadzony przez Ulatowskiego PGE GKS przeciętnie spisuje się w rozgrywkach ekstraklasy. Być może przełom nastąpił w niedzielnym, zremisowanym 2:2 meczu z Lechem Poznań. "Zdobyliśmy dwa gole, czyli sto procent więcej niż w czterech ostatnich spotkaniach. Mam nadzieję, że falstart za nami i będzie mi dane poprowadzić zespół w konfrontacji z wiceliderem Ruchem Chorzów, który w poprzednich czterech kolejkach zapisał na swoim koncie komplet punktów i nie stracił bramki. "Rzeczy ze swego biurka w Bełchatowie nie uprzątnąłem. Jestem po spotkaniu z prezesami klubu, zaś wszystkie sprawy na dwa tygodnie przekazałem asystentom, abym mógł skupić się tylko na drużynie narodowej, przygotowującej się do meczów eliminacji mistrzostw świata z Irlandią Północną i Słowenią" - dodał Ulatowski. Szkoleniowiec nie ukrywa, że wygrana na Stadionie Śląskim z Irlandią Północną to klucz do dalszych spotkań. "Musimy wygrać mecz w Chorzowie i także po punkty pojechać do Mariboru. Dopiero rozpoczęliśmy zgrupowanie i trudno mówić o składzie. Euzebiusz Smolarek jest nadal bez klubu, ale jeśli na treningach nie będzie tego widać, to trener Beenhakker nie będzie wahał się wystawić go do gry, bo to dobry piłkarz, który może nam pomóc. Z pewnością może czuć się potrzebny reprezentacji Ludovic Obraniak, który w debiucie strzelił dwie bramki. Piłkarze też mówią, że potrzebują kogoś takiego jak Ludo. On może wnieść jeszcze lepszą jakość do zespołu" - stwierdził.