Karnawał dla fanów APOEL-u rozpoczął się już w sierpniu, kiedy to mistrz Cypru pokonał ostatnią przeszkodę przed fazą grupową Ligi Mistrzów - Wisłę Kraków. W listopadzie powodem do święta było zakwalifikowanie się do 1/8 finału, czego wcześniej nie dokonał żaden zespół z Wyspy Afrodyty. Ale euforia kibiców sięgnęła zenitu w nocy ze środy na czwartek. "Ta noc była nadzwyczajna, pozostanie w naszej pamięci na wiele lat. Dokonaliśmy czynu historycznego i jesteśmy z tego dumni" - powiedział rozgrywający Gustavo Manduca. Brazylijczyk, strzelec jedynego gola w regulaminowym czasie gry, nie będzie jednak mógł wystąpić w pierwszym meczu ćwierćfinałowym z powodu żółtych kartek. W ćwierćfinale Manduca wolałby uniknąć klubu hiszpańskiego. "Nie chcę Barcelony. Nikt jej nie chce, ani Realu Madryt ("Królewscy" jeszcze nie awansowali do ćwierćfinału - przyp. red). Każdy klub na tym etapie jest większy od nas i ma dłuższą niż my historię, ale będziemy cieszyć się grą i spróbujemy kontynuować nasze marzenie. Dlaczego nie?" - dodał Manduca. Bohaterem meczu okazał się bramkarz Dionisios Chiotis, który obronił dwie jedenastki wykonywane przez Alexandre'a Lacazette i Michela Bastosa. "Czuję radość i dumę. Osiągnęliśmy coś, czego nikt od nas nie oczekiwał na początku sezonu" - powiedział Chiotis. Stadion w Nikozji stał się w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów twierdzą bardzo trudną do zdobycia. Gospodarze wygrali pięć z siedmiu meczów przed własną publicznością, a ulegli tylko raz - Szachtarowi Donieck, gdy kwestia awansu z grupy była już rozstrzygnięta. "Dawid jeszcze raz pokonał Goliata, więc możecie sobie wyobrazić co czują dziś kibice APOEL-u. Nasze zwycięstwa nad Goliatem trwają już od sześciu miesięcy" - powiedział burmistrz Nikozji Konstantinos Yiorgajis.