Obecni przy tym dziennikarze próbowali wyciągnąć od trenera kogo konkretnie ma na myśli. - Nie widzieliście? - pytał zdumiony. Po czym za chwilę dodał, ku zaskoczeniu wszystkich: - Ja nie powiem! Zobacz wyniki oraz zdobywców goli w 18. kolejce drugiej ligi Napiętą atmosferę (wokół znajdowali się trenerzy i piłkarze obydwu zespołów) próbowali rozładować konińscy działacze. - Dajcie mu się wygadać. To stres związany z meczem - uspokajali. Kowalski jednak nie zamierzał zbyt szybko się uspokoić. Dalszy ciąg nastąpił na konferencji prasowej. Odtrącił rękę podaną mu przez Bogusława Baniaka, szkoleniowca szczecinian. - Ja tobie ręki nie podam - oznajmił Kowalski. - Ale ja chce się tylko przywitać - próbował pojednawczo Baniak. Bez skutku. Kowalski nie zamierzał zmieniać zdania. Nie dał dojść do głosu trenerowi Pogoni. Zaczął się spazmatycznie śmiać i przedrzeźniać Baniaka. - Taaak, taaak. Dobry mecz. Akurat. Wszystko kupione - mówił. Dopiero po interwencji dziennikarzy i rzecznika prasowego Aluminium nieco się uspokoił. Na pytanie kto sprzedał mecz, odparł, że nie powie, bo wszyscy tylko czyhają na sensację. - Wiem, ale nie powiem - odparł groteskowo. - Jestem tylko głupi, że tak się dałem zrobić. Poproszony o komentarz Baniak nie ukrywał oburzenia. - To stek bzdur. Zagraliśmy zwykły mecz. Taki sam jak w Turcji na obozie. Rywale nic nie grali, tylko bezrozumnie biegali za naszą piłką. A pan Kowalski? Może już czas by poszedł na emeryturę. Po konferencji trener i prezes gospodarzy zamknęli się w pokoju. Trener Aluminium nie podziękował swoim zawodnikom za grę. Po chwili na korytarzu pojawili się jacyś działacze. - Weź coś zrób, bo zawodnicy siedzą sami w szatni - rzucił jeden z nich. Po kilkunastu sekundach Kowalski wszedł do szatni swojego zespołu trzaskając drzwiami.