Zdaniem byłego bramkarza reprezentacji Polski Wisła zagrała na sto procent możliwości, a naszą piłkę od światowej dzieli i galaktyczna różnica. - Mimo kameralnej sceny, Real wystawił piękne przedstawienie. Bawił się z wiślakami w kotka i myszkę prawie przez cały mecz. "Królewscy" są po wakacjach, brakowało im trochę zgrania i tylko dzięki temu krakowscy kibice nie obejrzeli pogromu swoich piłkarzy - twierdzi Tomaszewski.