"Oczywiście, że nie jestem zaskoczony ostatnimi zatrzymaniami. Od kilku tygodni w prokuraturze i Wydziale Dyscypliny PZPN mówiło się, że za chwilę będą kwity na cztery kluby: Jagiellonię, Cracovię, Bełchatów i właśnie Lecha" Podoba mi się, że zatrzymani zostali i piłkarze i działacz" - powiedział Tomaszewski na łamach "Sportu". Były bramkarz reprezentacji Polski ma pretensje do władz PZPN za brak reakcji na ostatnie wydarzenia. "Musimy odróżnić jurysdykcję cywilno-prawną od jurysdykcji sportowej. Sąd może kogoś skazać albo nie. Ale mnie to g... obchodzi. Mnie chodzi tylko o to, żeby skompromitowani ludzie zostali usunięci raz na zawsze ze świata sportu. W Karcie Olimpijskiej, a także w statutach FIFA i UEFA korupcja nie podlega ani przedawnieniu, ani przebaczeniu. Reakcja powinna być więc bezlitosna. A tymczasem u nas ludzie, którzy usłyszeli od prokuratora zarzuty mają się świetnie - działacze działają, sędziowie sędziują, a piłkarze kopią piłkę. To jest zwykłe k...!" - podkreślił Tomaszewski. Zdaniem Tomaszewskiego recepta jest prosta. "Podłożyć pod PZPN bombę i wypieprzyć wszystko w powietrze. Ja się pytam, na co kierownictwo związku czeka?! Mówią, że jak zostaną ogłoszone prawomocne wyroki, to się wszystkim zajmą. A to jest tylko rżnięcie głupa, która trwa nie od wczoraj. Kolejne zarządy przymykały oko na to, co się dookoła dzieje. Przecież jeden "Fryzjer" nie był w stanie wszystkiego zrobić sam..." - stwierdził bramkarz, który zatrzymał Anglię.