Szkoleniowiec gospodarzy Adam Nawałka spodziewał się trudnej przeprawy, mając na uwadze ostatni mecz łodzian, w którym zremisowali z Wisłą Kraków 1-1, po golu straconym w doliczonym czasie. I miał rację, choć ostatni pojedynek obu zespołów, kończący poprzedni sezon, zakończył się wygraną zabrzan na własnym stadionie 4-0. W piątek takich "fajerwerków" nie było. Pierwsza połowa nie przyniosła zbyt wielkich emocji. W pierwszych minutach obydwa zespoły starały się wybadać, na co stać rywali, nikt nie kwapił się z konstruowaniem bardziej zorganizowanych ataków. Najczęściej stosowanym rozwiązaniem były górne piłki i długie przerzuty, zwykle jednak niezbyt precyzyjne. W zespole Górnika Zabrze największą ochotą do gry wykazywał się Michał Bemben, autor najgroźniejszego strzału w pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Jednak niewielu zawodników wzięło z niego przykład, co przekładało się na leniwy obraz gry. Goście w sumie trafili w bramkę dwukrotnie, zabrzanom się ta sztuka nie udała. Po przerwie gospodarze potrzebowali 18 sekund, by objąć prowadzenie. Aleksander Kwiek pokonał łódzkiego bramkarz płaskim strzałem zza pola karnego. Od tego momentu na boisku trwał zupełnie inny, szybki mecz i zaczęło się robić ciekawie pod obiema bramkami. 20 minut przed końcem po faulu Michała Bembna na Łukaszu Broziu sędzia podyktował rzut karny dla Widzewa, skutecznie wykonany przez poszkodowanego. Walka o zwycięską bramkę trwała do końca, bliżej jej zdobycia byli aktywniejsi widzewiacy, ale ostatecznie wyjechali z Zabrza tylko z jednym punktem. W zespole Widzewa dobre wrażenie pozostawił Nigeryjczyk Princewill Okachi, debiutujący w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy. Obrońcy Górnika mieli duże problemy z upilnowaniem ruchliwego napastnika rywali. Tylko 3500 widzów zasiadło na trybunie stadionu w Zabrzu. Był to ... komplet, bowiem większość widowni jest już wyłączona z użytkowania z racji zbliżającej się przebudowy. Po meczu powiedzieli: trener Widzewa Radosław Mroczkowski: "Zgodnie z naszymi oczekiwaniami był to trudny mecz. Obie drużyny grały otwarty futbol i stworzyły sporo okazji bramkowych. Gol stracony przez nas na początku drugiej połowy uskrzydlił moją drużynę. To był fajny fragment naszej gry ofensywnej, chcieliśmy szybko odrobić straty i to się udało. Na plus możemy zapisać fakt, iż grając na wyjeździe stworzyliśmy sporo bramkowych sytuacji". trener Górnika Adam Nawałka: "Wynik uważam za sprawiedliwy, bo obie drużyny miały swoje bramkowe sytuacje. Nam gra się nie układała, mieliśmy problem z rozgrywaniem piłki i w tej sytuacji punkt przyjmujemy z zadowoleniem, bo można było ten mecz przegrać. Oczywiście u siebie powinniśmy zdobywać komplety punktów. Teraz przed nami kolejny mecz, z Legią, i do Warszawy też pojedziemy "szukać" punktów". Górnik Zabrze - Widzew Łódź 1-1 (0-0) Bramki: 1-0 Aleksander Kwiek (46), 1-1 Łukasz Broź (70-karny). Żółta kartka - Górnik Zabrze: Adam Banaś, Aleksander Kwiek, Piotr Gierczak. Widzew Łódź: Dudu, Piotr Grzelczak, Łukasz Broź. Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 3˙500. Górnik Zabrze: Łukasz Skorupski - Michał Bemben, Adam Banaś, Adam Danch, Mariusz Magiera (45+2. Marcin Wodecki) - Paweł Olkowski, Michał Pazdan (77. Krzysztof Mączyński), Piotr Gierczak, Aleksander Kwiek, Tomasz Zahorski - Arkadiusz Milik (62. Michal Gasparik). Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Łukasz Broź, Bruno Pinheiro, Jarosław Bieniuk, Dudu (33. Jurijs Zigajevs) - Adrian Budka, Piotr Mroziński, Mindaugas Panka, Nika Dżalamidze (69. Przemysław Oziębała), Krzysztof Ostrowski - Piotr Grzelczak (46. Princewill Okachi). Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Górnik Zabrze - Widzew Łódź