- Na pierwszą bramkę, w 40. minucie, zapracowałem jeszcze w szatni. Solidnie opieprzyłem Ibrahima Yattarę. To boiskowy samolub. Uwielbia dryblować, nikogo nie widzi na boisku. Dlatego trzeba go mocnymi słowami sprowadzić na ziemię. Mnie się udało, bo w odpowiednim momencie dostałem prostopadłe podanie. Potem już go nie rugałem - powiedział Szymkowiak w "Super Expressie". - Wszyscy w Polsce pytają mnie, dlaczego tu strzelam tyle bramek (w rundzie wiosennej Szymkowiak wpisał się dziewięć razy na listę strzelców - przyp.red). Po prostu gram bardziej ofensywnie. I chłopaki zaczęli mi podawać coraz więcej piłek. Dlatego widać efekty - tłumaczył były zawodnik krakowskiej Wisły. W tureckich gazetach wciąż pojawiają się spekulacje na temat przejścia Szymkowiaka do słynnego Juventusu. - Miejscowe gazety znane są z takich sensacyjnych informacji. Gdy je czytam, to tylko się śmieję. Spokojnie, głowa mi się jeszcze nie zagrzała. Podpisałem kontrakt na trzy i pół roku. I w przyszłym sezonie na pewno nadal będę zawodnikiem Trabzonsporu. Naszym celem jest teraz awans do Ligi Mistrzów. Już kiedyś grałem w niej z Widzewem. Teraz chciałbym zaliczyć kolejny występ - podkreślił Szymkowiak.