- Po powrocie z mistrzostw byłem w Polsce i nasłuchałem się wielu nieprzyjemnych rzeczy na swój temat. Przez tydzień się z tym gryzłem, ale przestałem o tym myśleć, by nie wpaść w depresję - dodał popularny "Szymek". Polacy przegrali pierwszy mecz grupowy z Ekwadorem (0:2) i już wtedy znacząco zmniejszyła się szansa na wyjście z grupy. Potem porażka z gospodarzami mundialu Niemcami (0:1), która przekreśliła szanse na zajęcie miejsca premiowanego grą w dalszej fazie MŚ. Mimo zwycięstwa nad Kostaryką (2:1) Polacy musieli pakować walizki. - Przez całe eliminacje graliśmy systemem 4-4-2 i nagle tuż przed mistrzostwami Paweł Janas zmienił ustawienie na 4-4-1-1. Ja zostałem ustawiony jako ofensywny pomocnik za Maćkiem Żurawskim. Niby podobna rola do tej, którą pełnię w Trabzonsporze, ale jednak dostałem inne zadania. Lubię cofnąć się po piłkę pod linię obrony, a potem zagrać długie podanie do napastników lub skrzydłowych. Tak grywałem w Wiśle u Kasperczaka i tak samo w Turcji. A w kadrze nie mogłem tak grać, bo byłem zbyt wysunięty. Dopiero gdy ostatnie dwadzieścia minut zostałem wycofany do środka pola, poczułem się pewniej. Rzuciłem cztery dobre piłki do Jacka Krzynówka, Irka Jelenia i Pawła Brożka. Wreszcie poczułem, że gram to, co powinienem, ale było za późno - tłumaczył Szymkowiak swoją postawę w meczu z Ekwadorem. - Śmieszą mnie ci, którzy twierdzą, że nam się nie chciało angażować w grę. W zespole panowała naprawdę fajna atmosfera, byliśmy optymistami. I nagle wszystko się załamało. Może po prostu, gdy człowiek czuje się troszeczkę słabiej, na boisku brakuje mu odwagi w pojedynkach i rywal to szybko wyczuwa? - zastanawiał się reprezentant Polski. Szymkowiak z uznaniem wypowiadał się o nowym selekcjonerze kadry Leo Beenhakkerze, ale nie liczy na powołanie. - Po tym co się stało na mundialu dużo mówiło się o zmianach w składzie, chociaż przecież nie tylko piłkarze zawiedli. Dlatego nie zdziwię się, jeśli Beenhakker po mnie nie sięgnie. Choć, jeśli mimo wszystko mnie powoła, ucieszę się. To z pewnością świetny fachowiec, za którym przemawiają wyniki. Na pewno jest też na bieżąco z nowinkami, czego nie można powiedzieć o wielu polskich trenerach. Patrząc jednak realnie, uważam, że występ reprezentacji Polski w finałach mistrzostw Europy byłby sukcesem ponad stan. Liczę na Holendra, ale przede wszystkim kibicuję młodym szkoleniowcom, takim jak Michał Probierz, Marek Chojnacki czy Dariusz Wdowczyk. Bo to oni mogą dopiero zmienić oblicze naszej piłki - podkreślił Szymkowiak.