<a href="http://forum.interia.pl/watek-chronologicznie/jak-sie-skonczy-rozsprzedawanie-najlepszych-w-ekstraklasie,1072,1230179,,c,1,1,0,0">Dyskutuj na forum!</a> Rynek transferowy w Polsce staje się tandetny, jak kobierce, które stanowiły scenerię dla Piotra i Pawła Brożków podpisujących kontrakty w Trabzonie. Staramy się sprzedać jak najdrożej, ale nie targujemy się zbyt długo, a bierzemy na promocji, najczęściej za darmo. Czy wobec takiej strategii budowania składów doczekamy się klubu, który regularnie będzie się przebijał do fazy grupowej Ligi Mistrzów? Wątpię. Tanio kupić/wyprodukować (w piłce: wychować) - drogo sprzedać, to elementarz każdego udanego biznesu. Sęk w tym, że w piłce nożnej nie do końca. Polskie kluby na transfery wydają co najmniej pięć razy mniej niż na nich zarabiają. Weźmy przykład Wisły Kraków. Latem ze sprzedaży Marcelo, Arkadiusza Głowackiego i Juniora Diaza zyskała około pięciu milionów euro. Na transfery wydała co najwyżej milion (gotówkowe transfery, to zakupy Bunozy, Jovanicia i Wilka plus wypożyczenia Chaveza, Riosa i Czikosza). Teraz ze sprzedaży braci Pawła i Piota Brożków na Reymonta trafi 2,8 mln euro. Już wiadomo, że na żaden z trzech planowanych transferów nie powędruje nawet milion euro. "Biała Gwiazda" będzie starała się wypożyczyć piłkarzy, którzy nie mieszczą się w zespołach silniejszych lig, bądź ściągnąć takich, którym wygasają kontrakty. Weźmy pod lupę lidera - Jagiellonię. Jeszcze daleko do pierwszego w historii polskiej piłki mistrzostwa Polski zdobytego przez zespół z Podlasia, a już do samolotu lecącego do Turcji (Sivasspor) jest pakowany jeden z dwóch liderów "Jagi" - Kamil Grosicki. Przykład Sławomira Peszki, który opuścił Lecha za marne pół miliona euro był wałkowany i omawiany na wszystkie strony. Klub popełnił gafę zgadzając się na klauzulę odejścia i tak stracił w najgorszym z możliwych momentów (5 tygodni przed walką o 1/8 finału Ligi Europejskiej) najlepszego piłkarza. W tym wszystkim uderza jedno: polskie kluby zadowalają się doraźnymi, z pozoru niemałymi zyskami z transferów, zapominają jednak, że na prawdziwe "kokosy" mogłyby się doczekać dopiero po awansie do Ligi Mistrzów! Tymczasem przedostanie się do LM, po reformie Michela Platiniego, jest o niebo łatwiejsze niż wcześniej. Ale Wiśle bez Brożków, Jagiellonii bez "Grosika" pomóc może pewnie tylko dzika karta, jeśli załatwi ją dla mistrza Polski u swego przyjaciela Platiniego Zibi Boniek. Awans do LM, to zastrzyk do klubowej kasy rzędu co najmniej 7 mln euro. Tylko z tytułu rozegrania sześciu meczów. Dopiero poprzez rozegranie ich można wypromować piłkarzy i sprzedać za znacznie większe sumy niż obecnie! Rozmawiałem ostatnio z szefem sportowego biznesu Wisły - Stanem Valckxem. Trudno nie przyznać mu racji, gdy twierdzi, iż udane transfery Lewandowskiego, braci Brożków, Marcelo, Głowackiego, czy nawet Peszki są dobrym sygnałem dla utalentowanych piłkarzy z zagranicy, którzy na pewno dostrzegą, że z polskiej ligi można się wybić do mocniejszej. - Gdyby duże, renomowane kluby nie brały piłkarzy z Ekstraklasy, to trudno byłoby namówić do przyjazdu do Polski utalentowanego zawodnika - tłumaczy Valckx. Na pewno słowa Valckxa częściowo wynikają z kurtuazji, bo przez szacunek dla pracodawcy Holender nie powie przecież, że nie mamy pieniędzy i musimy szukać towaru na półkach z promocjami. Jest też druga strona medalu - wydanie na polskie warunki horrendalnej sumy na transfer miliona euro, też na dobrą sprawę niczego nie gwarantuje. Legia zapłaciła tyle za Ivicę Vrdoljaka, Polonia - za Artura Sobiecha. Żaden z nich - delikatnie ujmując - nie zbawił swojego zespołu, nie okazał się być rewelacją rozgrywek. - Ajax zapłacił kiedyś za Miralema Sulejmaniego 16 mln euro, a dzisiaj ten piłkarz gra w rezerwach - podaje przykład nietrafionego transferu Valckx. Z wrodzonej przekory, podam Stanowi przykład na to, że warto czasem zainwestować większą sumę w transfer. Ten sam Ajax w styczniu 2006 roku pozyskał z Heerenveen za 9 mln euro Klaasa-Jana Huntelaara. I wiecie co? Wcale na tym nie stracił, gdyż tego samego zawodnika sprzedał po trzech latach Realowi za sumę trzykrotnie większą (27 mln euro)! Naprawdę niewiele jest walorów na światowych giełdach, które by w takim okresie potroiły swoją wartość. Najważniejszy, byśmy doczekali czasów, w których najsilniejsze polskie kluby wyprzedają największe talenty dopiero wówczas, gdy osiągną fazę grupową Ligi Mistrzów, bądź jakiś inny znaczący sukces w rozgrywkach europejskich. <a href="http://michalbialonski.blog.interia.pl/?id=2010121">Dyskutuj na blogu Michała Białońskiego</a> <a href="http://forum.interia.pl/watek-chronologicznie/jak-sie-skonczy-rozsprzedawanie-najlepszych-w-ekstraklasie,1072,1230179,,c,1,1,0,0">Dyskutuj na forum!</a>