Nowy nabytek Legii przebywa obecnie z drużyną ze stolicy na zgrupowaniu w Austrii, ale już myśli o tym, co będzie się działo po powrocie. - Na razie mieszkam w hotelu na Agrykoli. Po powrocie z Austrii wybiorę mieszkanie. Wówczas ściągnę do Warszawy żonę i synka. Po knajpach nie chodzę, na zabawę nie mam czasu. Poza obowiązkami w klubie występuję jeszcze w kadrze młodzieżowej. Musiałem nawet rzucić studia na Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie - wyjaśnił były napastnik Górnika Łęczna. - Cały wolny czas poświęcam rodzinie. Nie jestem typem hulaki. Wolę z Martą (żoną - przyp. red) wyjść do kina czy na spacer. Na zgrupowaniu wolne chwile wykorzystuję grając na PlayStation. Ostatnio ograłem 2:0 nawet mistrza Marcina Smolińskiego - stwierdził. Piłkarz wie, że w Legii nie będzie łatwo. - Czeka mnie trudna rywalizacja z Bartkiem Karwanem. Ale możemy grać razem. Gdy pan trener będzie chciał, znajdzie miejsce dla nas obu. Dlaczego nie zwracam się do szkoleniowca po imieniu jak inni zawodnicy? Mówię panie trenerze i... tak niech pozostanie - dodał Szałachowski.