"Zakaz stadionowy dla Uli to mój pomysł. Wyszło mi, że jak ona pojawia się na meczach, to gram przeciętnie czy nawet słabo. Musiałem na kogoś zwalić winę, ale zdaję sobie sprawę, że to prędzej zbieg okoliczności niż reguła" - powiedział Mila w "Super Expressie". "Ula pomyślała najpierw, że to żart z mojej strony. Próbowała mnie przekonywać, że nie mam racji, że to nie jej wina. Tłumaczyła, żebym zaczął lepiej grać, a nie wyszukiwał dziury w całym. Jednak zostałem przy swoim. I można powiedzieć, że Ula już mnie nie rozprasza" - dodał z uśmiechem pomocnik Śląska. "Królem strzelców nie będę, więc chcę chociaż zwyciężyć w rankingu na najlepszego asystenta w lidze. Ponadto muszę sprawdzić trenera Ryszarda Tarasiewicza, który z nas ma lepszą lewą nogę i lepiej wykonuje rzuty wolne. Na razie nasz szkoleniowiec mówi, że bolą go kolana" - zakończył "Roger".