Gdyby nie Jose Mari Bakero, zespół Johanna Cruyffa nie byłby legendarnym "Dream Teamem". 6 listopada 1991 roku, w drodze po pierwszy Puchar Europy Barcelona przegrywała z Kaiserslautern 0:3, gdy w ostatniej minucie mały Bask zdobył głową złotego gola. Porażka 1:3 po zwycięstwie 2:0 na Camp Nou, to było dla Barcy ocalenie. Dotarli potem do zwycięskiego finału na Wembley, w którym Bakero zagrał 120 minut. Chyba najważniejsze w jego życiu. Urodzony zaledwie pół roku wcześniej w Jaworznie Jan Urban był już wtedy gwiazdą ligi hiszpańskiej. Stał się nią właściwie z marszu, prowadząc skromny klub z Pampeluny do Pucharu UEFA. W swoim drugim sezonie w Osasunie zdobył hat tricka w wygranym 4:0 meczu na Santiago Bernabeu. Taki wyczyn w spotkaniu z Realem Madryt zmienia piłkarza w legendę już na zawsze. W Hiszpanii były to jednak lata dominacji Barcelony, której jednym z symboli był Bakero. Najpierw środkowy napastnik, potem grając jako cofnięty imponował nie tylko instynktem i techniką, ale przede wszystkim niezłomnym charakterem. Kiedy Johann Cruyff namówił go na przyjazd do Katalonii, Bask zdobył już dwa tytuły mistrza Hiszpanii z Realem Sociedad San Sebastian (1981 i 1982). W Barcelonie wywalczył cztery kolejne tytuły, Puchar Europy, w sumie aż 15 trofeów z zespołem, który stał się wzorem obowiązującym do dziś. Dla Barcy zagrał w dziewięć lat 329 meczów, w sumie w pierwszej lidze ma aż 489 spotkań, co pozwala mu zajmować jedno z najwyższych miejsc w tej statystyce. W reprezentacji Hiszpanii wystąpił 30 razy, zdobył siedem goli, dwa razy grał na mundialach w 1990 i 1994 roku, ale "La Roja" tradycyjnie nie potrafiła przełamać kompleksu ćwierćfinałów. Jako trener był asystentem Lorenzo Serra Ferrera i Louisa van Gaala w Barcelonie. Samodzielnie prowadził rezerwy Malagi, aż w marcu 2006 zadebiutował w Realu Sociedad. Uratował klub od degradacji z Primera Division, ale już 26 października tego samego roku otrzymał dymisję zostawiając Real na ostatniej pozycji w lidze. W 2007 roku miał jeszcze fatalną przygodę w Valencii ze swoim kumplem z Barcelony Ronaldem Koemanem. Holender, który chciał dokonać rewolucji w drużynie, został zwolniony po pół roku - najgorszym być może w całej historii klubu z Mestalla. Urbanowi Osasuna odmówiła trenerskiej szansy, pracował w niej tylko z zespołem rezerw. Legię prowadzi już trzeci rok. Dziennikarze żartują, że gdy Bakero usłyszał o propozycji z Polonii, pomyślał, że chodzi o reprezentację kraju. Dziś już wie na pewno, gdzie trafił. 20 listopada dwaj byli wielcy gwiazdorzy ligi hiszpańskiej spotykają się przy Łazienkowskiej. Brzmi to nieco abstrakcyjnie, ale Hiszpan uważa, że nadzwyczajne emocje wywoływane przez mecz derbowy mogą być punktem zwrotnym dla Polonii, która z czwartej siły poprzedniego sezonu runęła ku strefie spadkowej. Bakero i Urban pracują z piłkarzami, którym daleko do ich klasy. Pojedynek wagi ciężkiej odbędzie się więc z ławki dla rezerwowych. Marzenie, by w polskiej lidze największe piłkarskie nazwiska spotykały się na boisku, wydaje się na razie zupełnie nierealne. Realne okazuje się to chociaż w przypadku trenerów. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1803305">DYSKUTUJ O ARTYKULE Z DARKIEM WOŁOWSKIM!</a>