- Msza św. na boisku piłkarskim, z udziałem kibiców różnych klubów, to pokazuje, że nauka, którą wpajał nam papież, żeby wzajemnie się szanować, być przyjaźnie do siebie nastawionym dzisiaj triumfuje. Jest tylko kwestią naszej mądrości, jak długo będziemy czerpać z tego, czego uczył nas Ojciec Święty - dodał trener "Pasów". Czy według niego pojednanie pomiędzy kibicami, które nastąpiło w poniedziałkowy wieczór przetrwa próbę czasu? - W życiu wszystko jest możliwe. Jeżeli naprawdę szanowaliśmy Ojca Świętego, to teraz, kiedy już go nie ma wśród nas, jest w tym innym lepszym świecie, musimy postępować tak, jak nas uczył. To wszystko, co papież pokazywał nam swoją postawą, nie może iść w niepamięć. Mamy świadomość, że On oczekuje od nas, aby żyć w przyjaźni i w zgodzie, bo zawsze o to prosił - stwierdził Stawowy. - Ojciec Święty był kibicem wszystkich sportowców, ale serce najbardziej biło mu dla Cracovii. Każdy z nas ma swój zespół, któremu kibicuje, ale róbmy to tak, żeby kojarzyło się to z czymś przyjemnym, a nie odwrotnie - dodał. Paweł Pieprzyca, Rafał Dybiński; Kraków <A href="http://sport.interia.pl/gal?galId=4886&tytulGal=Pojednanie%20w%20Krakowie">Zobacz galerię z pojednania w Krakowie</a>