- Nie chciałbym więcej takich horrorów przeżywać, bo kosztują mnie strasznie dużo zdrowia - dodał opiekun krakowskiego zespołu. - Gdybyśmy nie zdobyli w Wodzisławiu trzech punktów, pozostałby ogromny niedosyt, a ja czułbym się jak frajer, który mając przez długi czas przewagę jednego zawodnika, nie potrafi tego wykorzystać - podkreślił szkoleniowiec. Podopieczni Stawowego w trzech meczach rundy wiosennej zdobyli siedem punktów, jednak krakowianie mają niską skuteczność. - Dopiero pół roku gramy w ekstraklasie i jako beniaminek nie jesteśmy zespołem, który po jednym dobrym meczu jest na tyle odporny, by mógł w pełni rozwinąć skrzydła w kolejnych potyczkach - tłumaczył Stawowy.