Boisko, na którym pierwotnie planowano rozegranie meczu jest nasączone wodą i gra w takich warunkach byłaby niebezpieczna dla zdrowia piłkarzy. Dlatego przygotowująca portugalskie zgrupowanie firma Sportfive od rana poszukuje stadionu, na którym podopieczni Leo Beenhakkera mogliby rozegrać towarzyskie spotkanie. Pod uwagę brane są dwa obiekty w pobliżu Faro, w tym wielki Estadio Algarve, na którym rozgrywano mecze podczas Euro 2004. O godzinie 10:30 piłkarze przyjechali na poranny trening i znów skierowani zostali na boisko ze sztuczną nawierzchnią. Pierwszą ofiarą twardej murawy został Paweł Brożek, który pod koniec treningu zszedł z boiska i założył okład z lodem na bolącą nogę. - Nic poważnego się nie stało, tylko po grze na takiej murawie ścięgno Achillesa jest mocno eksploatowane i trochę mnie zabolało - powiedział napastnik Wisły. Podczas treningu kadrowicze najpierw zostali podzieleni na dwie grupy: graczy defensywnych i ofensywnych. Pierwszymi zajął się Leo Beenhakker, który doskonalił z obrońcami mocne podania i przesuwanie się w szerz boiska. Ten podstawowy element piłkarskiego rzemiosła doskonalony był również na grudniowym zgrupowaniu w Turcji. Wszystko po to, aby - jak mówi selekcjoner - doskonalić jakość zagrań. Z piłkarzami ofensywnymi pracował trener Rafał Ulatowski, aplikując zawodnikom ćwiczenia z dośrodkowań i rozgrywanie akcji ze środka boiska. Jedną rzecz dało się zauważyć od razu, a mianowicie rozregulowane celowniki napastników, którzy pudłowali z bardzo dogodnych pozycji. Pod koniec treningu skuteczność znacznie wzrosła z czego był bardzo zadowolony asystent selekcjonera. Na koniec zajęć, podczas których przez cały czas padał deszcz, rozegrano wewnętrzną gierkę, w składach, zostały przygotowane na sparing z FC Ferreiras. Jeśli spotkanie się odbędzie, każdy z zawodników zagra 45 minut. Na porannym treningu nie pojawiła rzecznik prasowy reprezentacji Marta Alf, którą zaatakował wirus. Wysoka gorączka oraz dolegliwości żołądkowe sprawiły, że musiała pozostać w hotelu.