- Gdybym był w szatni tego feralnego dnia, to postąpiłbym jak reszta zespołu. Całe szczęście, że nie musiałem opowiadać się po żadnej stronie. Mam nadzieję, że nigdy nie będzie tak, że będę musiał występować przeciw komukolwiek poza rywalem na boisku - powiedział "Przeglądowi Sportowemu" Sokołowski. Piłkarz Legii uważa, że jego zespół jedzie do Wronek w roli faworyta. - W Legii jest dobra atmosfera i kibice. Stałe zainteresowanie mediów i obecność dziennikarzy pomaga mobilizować się do gry. Tymczasem wroniecka publiczność nie ułatwia wyjścia z dołka. Dodatkowo w Legii nie ma poczucia nadmiernego obcowania z tymi samymi osobami. Z chłopakami widzimy się tylko na treningach, a we Wronkach z dziewięcioma kolegami mieszkaliśmy w jednej klatce. - Wynik buduje atmosferę i to Legia jest na fali wznoszącej, a Amice zdarzył się kryzys sportowy - dodał Sokołowski.