Nie inaczej jest w stolicy Wielkopolski, gdzie fani "Kolejarza" czekają na następcę Roberta Lewandowskiego. Poznański klub od dłuższego czasu jest zainteresowany pozyskaniem Artura Sobiecha z Ruchu Chorzów. 20-letni napastnik uważany jest za jednego z najzdolniejszych graczy występujących w naszej lidze. Fachowcy wróżą mu nawet karierę podobną do Roberta Lewandowskiego, którego ma zresztą zastąpić w Poznaniu. Do walki o utalentowanego piłkarza stają również najwięksi konkurenci Lecha - Wisła Kraków i Legia Warszawa. Według nieoficjalnych informacji, włodarze poznańskiego klubu już przekonali Sobiecha do gry przy Bułgarskiej. "Kolejorza" skusił Sobiecha nie tylko solidnymi pieniędzmi, perspektywą gry w europejskich rozgrywkach, ale przede wszystkim faktem, że w stolicy Wielkopolski, potrafią zadbać o dalszy rozwój swoich piłkarzy. A świadczą o tym chociażby transfery Marcina Wasilewskiego, Rafała Murawskiego, czy Roberta Lewandowskiego, którego transfer do Dortmundu jest przygotowywany od dłuższego czasu. Na celowników szefów "Kolejarza" znajduje się także Jacek Kiełb. Pomocnik Korony Kielce do Poznania miałby trafić, podobnie jak Artur Sobiech, już w zbliżającym się oknie transferowym. Stanie się tak, gdy na wyjazd z Polski zdecyduje się Sławomir Peszko. - Miałem przed tym sezonem kilka innych zagranicznych ofert. Wiem, że obserwują mnie skauci z różnych klubów. Na razie jednak nie myślę, kto mnie obserwuje z trybun, bo skupiam się na grze w Lechu - powiedział Peszko. Obecna umowa Peszki z Lechem kończy się za rok. Nieoficjalnie wiadomo, że w kontrakcie jest klauzula odstępnego znacznie poniżej obecnej wartości rynkowej pomocnika. Pozyskaniem reprezentanta Polski są zainteresowane kluby z Bundesligi. Chociażby FC Koln, którego przedstawiciel obserwował " Puszkina" w ostatnim meczu ligowym we Wrocławiu ze Śląskiem (3-0). - Gdyby z Bundesligi pojawiło się zainteresowanie, to na pewno zastanowię się poważnie nad zmianą klubu. Jestem w dobrej dyspozycji i grzechem byłoby z takiej oferty nie skorzystać. Jednak jeszcze raz powtarzam: granie dla średniaków europejskich mnie nie interesuje, bo ja chcę się rozwijać - stwierdza bez ogródek filigranowy piłkarz. - Oczywiście biorę pod uwagę także pozostanie w Lechu. Cały czas toczą się zaawansowane rozmowy między klubem a moim menedżerem w sprawie mojej dalszej przyszłości w Poznaniu. Dyrektor Pogorzelczyk zna doskonale moje warunki. Póki co, w negocjacjach nastąpił impas. Dla mnie sprawa nowego kontraktu nie jest aż tak paląca. Do końca obecnych rozgrywek nie zaprzątam sobie tym głowy. Wszystko zależy od klubu i od jego inicjatywy - stwierdził Peszko. Kiełbowi daleko do umiejętności Peszki, ale za to pasuje on do klubowej polityki transferowej. Jest młody, perspektywiczny, ma już doświadczenie w ekstraklasie. A jego potencjał mógłby dalej doskonale rozbłysnąć w Lechu. Co ważne, nie trzeba będzie za niego płacić astronomicznej kwoty. Choć przy Bułgarskiej, po ewentualnej sprzedaży Lewandowskiego, będą mogli sobie pozwolić na to, by trochę zaszaleć podczas letnich zakupów. Łukasz Klin, Poznań