W pierwszych kolejkach rundy wiosennej widzewiacy prezentowali się bardzo słabo. Nikt by nie mówił o cudzie, gdyby konto widzewiaków powiększyło się po tych spotkaniach nawet o 10 punktów. Niestety dla fanów z Łodzi, powiększyło się tylko o jedno oczko. W efekcie teraz Widzew czekają trzy mecze prawdy. Jeśli przynajmniej dwóch z nich łódzki zespół nie wygra to jego sytuacja w tabeli stanie się beznadziejna. Polonia też jest w ciężkiej sytuacji. Choć po zwycięstwie w ostatniej kolejce nad Dyskobolią 3:1, w nieco lepszej niż Widzew. Poloniści mają teraz nad Widzewem cztery punkty przewagi. Im będzie zależało przede wszystkim na tym, by w sobotnim meczu nie przegrać. Zajmują bowiem pierwsze bezpieczne miejsce nad strefą spadkową i nawet remis ich pozycję delikatnie umocni (Polkowice ich nie dogonią, gdyż wczoraj przegrały). W obu drużynach nie brakuje zawodników, którzy w przeszłości reprezentowali barwy rywala. W Polonii są to napastnicy: Paweł Sobczak i Bartosz Tarachulski. W łódzkim zespole występy na Konwiktorskiej mają za sobą obrońcy: Marcin Drajer i Arkadiusz Kaliszan. Poza tym, trener stołecznej drużyny - Mieczysław Broniszewski - jesienią był bardzo bliski objęcia drużyny Widzewa, a menedżer Jerzy Engel był przymierzany do objęcia łódzkiego zespołu jeszcze przed kilkoma tygodniami. W jesiennym meczu obu drużyn lepszy okazał się Widzew. Łódzki zespół wygrał 2:1, po bramkach Golińskiego i Bruno oraz trafieniu Dźwigały dla Polonii. Natomiast w ostatnim meczu tych zespołów na Konwiktorskiej bardzo szczęśliwie zwyciężyli gospodarze, którzy wygrali 1:0 po samobójczej bramce Macieja Scherfchena. Ten piłkarz trafił do Widzewa kilka tygodni wcześniej właśnie z Polonii. W identycznej sytuacji jest teraz Marcin Drajer, więc powinien się w sobotę mieć się na baczności. W sumie Widzew z Polonią spotykał się dotąd dziewiętnaście razy. Bilans tych meczów jest remisowy. Po siedem zwycięstw każdej z drużyn i pięć remisów, bilans bramkowy na korzyść Widzewa 29:27. Bilans meczów na Konwiktorskiej jest jednak korzystniejszy dla gospodarzy, którzy wygrali sześć razy, a przegrali tylko trzykrotnie. W Warszawie nigdy nie padł remis. W obu zespołach sobotni mecz jest traktowany niezwykle poważnie. Władze Polonii zdecydowały się nawet wysłać drużynę na pięć dni na zgrupowanie do Ciechanowa. Łódzki zespół przygotowywał się na własnych obiektach, ale zdaniem trenera Franciszka Smudy będzie dobrze przygotowany do meczu. Łódzki zespół zagra najprawdopodobniej w składzie: Tyrajski, Pawlak, Bruno, Kaliszan, Drajer, Nazaruk, Cichoń, Walburg, Rachwał, Ława, Seweryn. To jedenastka niemal identyczna do tej z drugiej części meczu z Górnikiem Łęczna, w sumie udanej w wykonaniu widzewiaków. Jedyna zmiana to wprowadzenie Cichonia za Juliano, który pauzuje za żółte kartki. Warto dodać, że to spotkanie jest oficjalnie pierwszym tej wiosny meczem pod wodzą Franciszka Smudy. Szkoleniowiec wprawdzie siedział na ławce rezerwowych już w meczu z Odrą Wodzisław, a potem prowadził drużynę w meczu z Górnikiem Łęczna. Jednak ze względów proceduralnych w obu tych spotkaniach był do protokołu wpisywany jako asystent trenera Tomasza Łapińskiego. Lepiej jednak uznawać za debiut Smudy któryś z dwóch poprzednich meczów, bo dotychczas gdy "Franz" trzykrotnie obejmował Widzew to zawsze w debiutach przegrywał lub remisował. Smuda jednak uspokaja. Choć, jak mówi, zwycięstwa w meczu z Polonią nie obiecuje, to bardzo w nie wierzy. - Kto przegra prawdopodobnie wyląduje w drugiej lidze. Widzew musi zrobić wszystko, aby wywalczyć miejsce barażowe. Jeśli się to uda będzie to niesamowity sukces. Wierzę, że się uda, bo ci moi chłopcy robią wszystko, co w ich mocy, aby się wygrywać. Osobiście mam nadzieję, że utrzyma się i Polonia i my. Takie kluby z tradycjami, muszą grać w I lidze - wyznał dla "Przeglądu Sportowego" Franciszek Smuda. Tomasz Andrzejewski,