Były selekcjoner wziął udział w poniedziałkowym posiedzeniu Stowarzyszenia Trenerów Polskich, jakie miało miejsce w Warszawie. - Podobno nie chce pan rozmawiać z dziennikarzami? - zapytaliśmy Franciszka Smudę. - A dlaczego miałbym to robić? Jestem trenerem na bezrobociu i potrzeba mi teraz spokoju, a nie wywiadów - odparł Smuda. - Poza tym: co ja będę się wtrącał do oceniania pracy trenera Fornalika? Nie będę na pewno wśród głównych jego krytyków, gdyż wiem, jak jest to ciężki kawałek chleba. Przegraliśmy z Estonią, a to kolejny dowód na to, co mówiłem już nieraz - poziom na świecie się wyrównuje i nie ma już "kelnerów" - podkreślił Franz. Były selekcjoner krótki urlop spędził z żoną Małgorzatą na Sycylii, a teraz wreszcie osiadł w Krakowie i cieszy się z tego, że może pomieszkać w swym domu, pooglądać na żywo Wisłę i Cracovię. - Byłem na meczu Wisły z Bełchatowem, ale to nic nie znaczy. Tymczasem niektórzy wypisują bzdury, że porozumiałem się z prezesem Cupiałem na temat prowadzenia krakowian. Niech sobie piszą, ale fakty są takie, że nic takiego się nie stało, ani się nie stanie. Przynajmniej w najbliższym czasie. Na razie nie zamierzam podejmować nowej pracy, muszę od wszystkiego odpocząć, nabrać dystansu - podkreśla eks-selekcjoner. Na temat oferty prowadzenia Ferencvarosu Budapeszt szkoleniowiec odparł: - Coś tam było na rzeczy, ale nie byłem zainteresowany tą ofertą. Zgodnie z zapisami kontraktu, w sierpniu Franz Smuda znika z listy płac PZPN. Michał Białoński