Jego podopieczni zostawili w Krakowie po sobie dobre wspomnienie, ale też punkty. - Wykrakaliśmy sobie ten dreszczowiec. Na porannej odprawie z trenerami analizowaliśmy całą rundę i żałowaliśmy, że nie było meczu, w którym gonilibyśmy wynik i od 0:2 doprowadzilibyśmy do 3:2 - opowiadał szkoleniowiec wiślaków Maciej Skorża. - Pierwsza połowa zupełnie nam nie wyszła - kręcił głową Skorża. - Podobna była do spotkania z Groclinem. Zaczęliśmy niemrawo, choć mocno starałem zmobilizować drużynę, żeby wytworzyła na rywalu większą presję. Całe szczęście, że po przerwie ustawiliśmy wyżej drugą linię. Z tego się brały groźne sytuacje. - Wisła dobrze weszła w drugą połowę, odpowiedzieliśmy jej. Dlatego oglądaliśmy wyrównaną walkę w środku pola. To była bitwa. Szkoda, że prosty błąd wydarł nam punkt, który na boisku Wisły byłby cenną zdobyczą - dodał Ulatowski. - Czasem szczęście w końcówce nam dopisywało i zdobywaliśmy gola. Tym razem się od nas odwróciło, więc suma szczęścia i pecha jest na zero. Skorży wydawało się, że już gol Pawła Brożka zapewni jego zespołowi wygraną. - Zagłębie słynie jednak ze stałych fragmentów gry, co potwierdził gol Arboledy - zaznaczył trener wiślaków. - W emocjonującej końcówce obydwa zespoły miały po kila okazji. My atakowaliśmy, Zagłębie groźnie kontrowało. Najszczęśliwsza była dla nas ta 91. minuta, w której Kamil Kosowski dośrodkował, a Marek Zieńczuk strzelił gola. Tak dysponowane Zagłębie spokojnie może powalczyć o wicemistrzostwo Polski. - Cała rundę - szczególnie mecze na własnym, boisku, gdzie dzięki kibicom atmosfera była wspaniała, pozostawiła wrażenie, które długo na sercu będę nosił - podkreślał Maciej Skorża. - Dziękuję wszystkim za tę rundę. Dlaczego sztab trenerski Zagłębia po golu Arboledy został zdekompletowany? - Adam Ferodruk przypomniał sobie czasy z boiska i w teatralny sposób pokazał sędziemu, że bodajże Sobolewski zrobił nieprawidłowy wślizg. Po golu emocji nie utrzymał, więc sędzia go wyrzucił do szatni - opowiadał Ulatowski. - Udal się tam też trener Wojno, ale tylko po zeszyt, żeby w zastępstwie Adama notować nam statystyki. Michał Białoński, Kraków