W zamian za tę sumę Setanta gotowa była dopuścić BSkyB do transmisji 46 meczów angielskiej, piłkarskiej ekstraklasy w latach 2010-13, do których wykupiła prawa nadawcy. Jednak dyrektor wykonawczy BSkyB Jeremy Darroch oświadczył, że jego firma jest telewizyjną siecią nadawczą, a nie bankiem. Proponowana transakcja z BSkyB oznaczałaby, iż Setanta formalnie zachowałaby prawa do transmisji, a mecze pokazywane byłyby na kanale BSkyB gościnnie. W ten sposób formalnie zachowane zostałyby unijne wymogi wolnej konkurencji. Specjalizująca się w transmisji golfa, krykieta, rugby i piłki nożnej, Setanta przed końcem tygodnia musi uregulować należność wobec angielskiej ekstraklasy w wysokości ok. 30 mln funtów i ma trudności ze zgromadzeniem wymaganej sumy. W razie upadłości Setanty, prawa nadawcze firmy, lub ją samą, gotowa byłaby przejąć amerykańska spółka telewizyjna ESPN, coraz bardziej aktywna na europejskim rynku. W ocenie rzeczoznawców ewentualna upadłość Setanty nie będzie dla klubów piłkarskiej ekstraklasy zbyt dotkliwą finansową stratą, ponieważ firma ta wykupiła tylko dwa z sześciu pakietów transmisyjnych na lata 2010-13 (pozostałe cztery należą do BSkyB). Bankructwo Setanty uderzy w angielskie Stowarzyszenie Piłki Nożnej FA (Football Association), które podpisało z nią umowę na nadawanie transmisji rozgrywek o Puchar Anglii i Puchar FA, a także w szkockie Stowarzyszenie Piłki Nożnej SFA. Setanta winna jest SFA 3 mln funtów z tytułu ostatniej raty płatności za kupno praw do telewizyjnych transmisji meczów w obecnym sezonie. Zmusiło to Szkockie Stowarzyszenie do sięgnięcia do finansowych rezerw po to, by uregulować należności wobec 12 klubów.