Gospodarze mogą po tym meczu mieć jednak spore pretensje do prowadzącego ten pojedynek Carmony Mendeza, który kilka razy, również przy pomocy swoich liniowych, ewidentnie skrzywdził ekipę z Saragossy. Na początku spotkania to jednak sami piłkarze Realu sprowadzili na siebie nieszczęście. W 2. minucie Delio Cesar Toledo tak niefortunnie interweniował próbując przejąc podanie Samuela Eto'o do Ludovika Giuly'ego, że posłał piłkę do własnej siatki. W 11. minucie mogło być jednak 1:1. Victor Valdes sfaulował w polu karnym Luciana Martina Gallettiego, ale Mendez uznał, sugerując się decyzją sędziego asystenta, że Argentyńczyk wcześniej był na spalonym. Powtórki telewizyjne wykazały, iż było inaczej. Potem nastąpił popis podopiecznych Franka Rijkaarda, a dokładnie Ronaldinho. To właśnie Brazylijczyk rozpoczął dwie akcje, po których Katalończycy podwyższyli prowadzenie. W 30. minucie w swoim stylu podał bez patrzenia do Eto'o, który wystawił piłkę Giuly'emu. Francuzowi nie pozostało nic innego, jak posłać piłkę do pustej bramki. Kibice Realu mieli, chyba słusznie, poważne wątpliwości, czy przy podaniu Brazylijczyka Kameruńczyk nie był na pozycji spalonej. Według arbitrów wszystko odbyło się w zgodzie z zasadami gry. Z kolei w 39. minucie Ronaldinho prostopadłym podaniem uruchomił Eto'o, a najlepszy strzelec Primera Division bez problemu pokonał Rubena Falcona Mingueza. Przed zakończeniem pierwszej połowy znowu nie popisał się Carmona Mendez. Podczas wykonywania rzutu rożnego przez Real Valdes odepchnął w polu bramkowym Caniego, ale nie było gwizdka. Jakby tego było mało drużyna z Saragossy nie miała także szczęścia. Po zmianie stron po uderzeniu Movilli piłka trafiła w słupek! Co prawda gospodarzom udało się w 63. minucie zdobyć gola (strzał Gallettiego z 18 m, błąd Valdesa), ale Barcelona zdołała jeszcze odpowiedzieć bramką Rafaela Marqueza zdobytą po uderzeniu głową. Przed spotkaniem kibice Realu Saragossa zamanifestowali (12 000 czerwonych kartek) przeciwko sędziowaniu krzywdzącemu ich zespół. Przeczuwali chyba, co się wydarzy w sobotni wieczór. Piłkarze CF Valencia mają coraz mniejsze szanse na obronę mistrzowskiego tytułu. W sobotę drużyna z Mestalla przegrała z Deportivo La Coruna 1:2 (0:1). Po tej porażce Valencia traci do prowadzącej Barcelony aż 16 punktów. Prowadzenie dla Deportivo zdobył w ostatniej minucie pierwszej części spotkania Lionel Scaloni. Gol "do szatni" nie załamał gospodarzy, którzy za sprawą Marco Di Vaio doprowadzili do wyrównania w 51. minucie. Ostatnie słowo należało jednak do gości. W 73. minucie Victor wykorzystał podanie Diego Tristana, ustalając wynik meczu. <a href="http://nazywo.interia.pl/pilka_n/his/1?id=8249&nr=23">Zobacz wyniki 23. kolejki Primera Division</a>