- Już początek meczu pokazał, że będziemy dominować. Przez większość meczu tak było. Później Kuba Rzeźniczak dostał czerwoną kartkę i graliśmy w osłabieni. Automatycznie Wisła zaczęła grać ofensywnie. Sądzę, że gdyby nie to zdarzenie z 62. minuty, udałoby się nam strzelić jeszcze jedną bramkę - ocenił Saganowski. Końcówka rundy jesiennej w wykonaniu napastnika stołecznej wygląda imponująco. "Sagan" w trzech ostatnich spotkaniach trafił do siatki rywali aż siedem razy. - Ja gram tak, jak gra Legia. Graliśmy wszyscy słabo i dlatego tak to wyglądało. Narzekałem, że nie ma podań od pomocników, bo nie było. Jednak zmieniliśmy system gry i z meczu na mecz wyglądamy coraz lepiej. Frycowe już zapłaciliśmy. Szkoda, że w meczu z Wisłą w Krakowie, ale taki jest futbol. Było, minęło. Nie liczy się początek, liczy się koniec, a teraz jest naprawdę dobrze - tłumaczył legionista. - Pozostał niedosyt, że liga się skończyła akurat w takim momencie. Teraz trzeba przepracować zimę i na wiosnę to podtrzymać. Do tej pory miałem miewałem lepsze wiosny, zawsze tak było. Teraz mam niezłą jesień. Aż strach pomyśleć, co będzie wiosną, bo na pewno będzie jeszcze lepiej - dodał Saganowski.