Menedżer chce zainteresować Saganowskim działaczy Arminii Bielefeld, Hansy Rostock i Borussii Moenchengladbach. Oficjalna cena "Sagana" to 1.2 miliona euro. Czy znajdą się chętni, żeby wyłożyć takie pieniądze? - Jeżeli dobry klub będzie mną zainteresowany, to ta kwota wcale nie jest za wysoka. A jeżeli ktoś myśli, że kupi sobie Polaczka za 100 tysięcy euro, to ja dziękuję i nie będę się w to bawił - powiedział Saganowski w "Super Expressie". - Kontaktował się ze mną pan Glomb i powiedział, że chciałby mi coś znaleźć. Do sprawy menedżerów to ja podchodzę tak: nie mam podpisanej umowy z żadnym, ale jak któryś do mnie dzwoni i pyta, czy może mi szukać klubu, to mówię, że tak. Z reguły kończy się na obietnicach, ale może w końcu ktoś coś znajdzie - stwierdził napastnik. Zdaniem Glomba kwota odstępnego w kontrakcie zawodnika ułatwi mu rozmowy. - Mamy jeszcze dwa tygodnie. To wcale nie tak mało czasu. Dobrze, że Marek ma wpisaną kwotę odstępnego. Jeżeli dogadam się z Niemcami, to przynajmniej nie będzie wolnej amerykanki i podbijania ceny - podkreślił menedżer. Saganowski zapewnia, że rozważy każdą poważną ofertę, ale jak nic nie wyjdzie z transferu to z chęcią zostanie w Legii. - Mam tu jeszcze coś do zrobienia z Legią. Jeżeli Wisła sprzeda Żurawskiego i Szymkowiaka, to osłabi się na własne życzenie. Dobrze poukładana Legia jest w stanie zawojować polską ligę. Chciałbym w tym uczestniczyć. No, chyba że trafi się oferta nie do odrzucenia - dodał "Sagan".